[2024.02.23] Kraków po Majchrowskim
Dodane przez Administrator dnia 24/02/2024 11:01:08
Wybory samorządowe już za sześć tygodni, ale kampania dopiero rusza. Dlaczego? Ponieważ uwaga przyszłych wyborców skupiona jest wciąż na wydarzeniach, które są następstwem październikowych wyborów parlamentarnych. W Warszawie dużo się dzieje, rząd organizuje widowiska, takie jak komisje śledcze, żeby odwrócić uwagę od oszustwa, dzięki któremu obecna koalicja zdobyła władzę. Tusk chce przeczekać do wyborów europejskich, a potem ewakuować się do Brukseli, do tego czasu wszystkie ważne instytucje oraz media mają być w rękach nowej władzy. Wybory samorządowe dla ekipy rządowej nie mają większego znaczenia, tym bardziej, że Platforma jest pewna powtórzenia wyniku z wyborów parlamentarnych.
Czy tak będzie, to się dopiero okaże, bo część z tych, którzy popierali partie obecnej władzy, jest zaskoczona i rozczarowana polityką uległości wobec Tuska. O ile Platforma lekceważy wynik wyborów samorządowych, wierząc, że i tak dostanie dobry wynik, o tyle jej partyjne przystawki są w zupełnie innej sytuacji. Dla nich dobry wynik w samorządach to jedyna szansa przetrwania u boku Platformy. W przeciwnym wypadku zostaną połknięte przez żarłocznego Tuska i po prostu znikną z politycznej sceny. Niektórym z liderów jest to zresztą na rękę. Czarzasty zabiegał o wspólną listę z Platformą, wiedząc, że lewica sama nic nie zwojuje, a przy Platformie jej politycy przynajmniej czegoś się dorobią. Ale Tusk nie chce się dzielić, oddał lewicy edukację, bo na tym mu nie zależy, a zatrzymał te resorty i instytucje, gdzie można robić interesy.
W innej sytuacji jest PSL, któremu przetrwanie zapewnił sojusz z partią Hołowni. O ile lewica w oczach Tuska uchodzi za formację przyszłościową, to PSL jest obciachowym skansenem, trzymającym się kurczowo różnych posadek w terenie. Dla PSL wybory samorządowe to przepustka dla dalszego trwania peeselowskiej nomenklatury. Oczywiście PSL w sejmikach sam niczego nie uzyska, podtrzymuje więc sojusz z partią Hołowni w ramach tzw. Trzeciej Drogi. Hołownia, cynicznie wykorzystany przez Tuska, odrębnej partii nie utrzyma, bo zamiast być obiecywaną trzecią drogą okazał się podnóżkiem Platformy. Ale na potrzeby najbliższych wyborów samorządowych jego szyld może jeszcze działać na bardziej naiwnych wyborców i tym samym, przynajmniej w miastach, trochę głosów PSL-owi dorzucić.
Wybory coraz bliżej, a w Krakowie szykuje się ważna zmiana, bo nie zamierza kandydować „wieczny” prezydent Majchrowski. O spadek po nim zamierzają walczyć dotychczasowi wiceprezydenci, ale także główne partie wystawiają swoich kandydatów. Czy jednak ktoś w Krakowie, poza grupką partyjnych kolegów, zna kandydata Platformy? Czy koś wie kogo wystawia PSL z Trzecią Drogą? Czy ktoś słyszał o kandydacie Konfederacji? Jedynym w tym gronie popularnym politykiem jest Łukasz Kmita, w ostatnich latach wojewoda małopolski, obecnie poseł, znany ze swojej pracowitości i wszechstronnej aktywności. Jako kandydat na prezydenta jest najbardziej rozpoznawalny, a ponadto cieszący się uznaniem w środowiskach nawet dalekich od PiS, ma największe szanse na wyborczy sukces. A Kraków po latach marazmu i wszechwładzy deweloperów zasługuje na zmiany, które poprawią komfort życia jego mieszkańców.
Kraków przez lata głosował z przyzwyczajenia na Jacka Majchrowskiego. Kogo wybierze teraz? Najbliższe tygodnie zapowiadają się bardzo ciekawie.
Ryszard Terlecki