[2024.01.05] Co w Nowym Roku? Wiele niewiadomych
Dodane przez Administrator dnia 06/01/2024 10:47:42
Wygląda na to, że perturbacje polityczne jakich jesteśmy świadkami w Polsce mogą dotknąć również wędkarzy. Chodzi o Wody Polskie, których przedstawiciele zapowiadali stopniowe przejmowanie od dotychczasowych dzierżawców (głównie Polskiego Związku Wędkarskiego) wszystkich polskich rzek i zbiorników zaporowych – warto podkreślić, że zapowiadali przejmowanie, ale w chwili wygaśnięcia stosownych umów dzierżawnych. Towarzyszyć temu miała jedna dla całej Polski opłata za prawo do wędkowania na tych wodach. Dzisiaj cały ten plan stoi pod dużym znakiem zapytania. A wszystko przez pojawiające się zapowiedzi odwołania dotychczasowych władz Wód Polskich i mianowanie nowych, które mogą przyjąć zupełnie inną strategię zarządzania – również jeśli chodzi o porozumienia z Polskim Związkiem Wędkarskim. Może się więc okazać, że plany jednolitej opłaty za prawo do wędkowania na terenie całego kraju, wezmą w łeb i wszystko wróci do tego, co było.
Czy to oznacza, że wędkarz będzie zmuszony do wnoszenia sporych opłat na rzecz PZW? I tak, i nie. Bo z jednej strony istnieją alternatywne możliwości, jak choćby wstąpienie do Małopolskiego Związku Wędkarskiego, który co prawda dysponuje dobrze zagospodarowanymi łowiskami, ale tych łowisk jest jednak niewiele. Można też – zwłaszcza jeśli łowimy sporadycznie – skorzystać z łowisk komercyjnych, których w Małopolsce jest całkiem sporo. To by znaczyło, że wędkarze nie muszą opłacać składek w PZW. Że mają alternatywę. Z drugiej jednak strony jeśli lubimy połowić w Wiśle, Dunajcu czy w rożnowskim zbiorniku zaporowym, to nie mamy wyjścia. Musimy dokonać stosownych opłat jako członkowie PZW – zwłaszcza jeśli te wody odwiedzamy często. Wykupienie jednodniówek, zwłaszcza jeśli zrezygnujemy z członkostwa w PZW, po prostu nie będzie nam się opłacać. Ja na przykład lubiłem połowić zarówno w tzw. kanale ciepłej wody jak i w Wiśle w okolicach ujścia do niej Raby. A to przecież wody PZW. Wygląd na to, że chcąc nie chcąc, opłacę tegoroczne składki także w Polskim Związku Wędkarskim. Jednodniówki pozostawię sobie na wody nowosądeckie, w których i tak łowię rzadziej. A jako członek PZW zapłacę za nie mniej, niż gdybym je wykupił jako wędkarz niezrzeszony.

Jakub Kleń