[2023.08.11] Polityczny obłęd
Dodane przez Administrator dnia 15/08/2023 08:57:03
Przedwyborcza polityka nieuchronnie wkracza w fazę trudnego do opanowania wariactwa. Tym szaleństwom przewodzi Tusk, który ordynarnie kłamie, a winy swojej partii usiłuje przerzucić na obóz rządzący. Otóż twierdzi, że Prawo i Sprawiedliwość rozbraja Polskę. Czy można wymyśleć coś równie niedorzecznego, gdy pamięta się zwijanie armii za rządów Platformy i PSL, przechwałki o oszczędnościach na wojsku, likwidowanie jednostek wojskowych, wynajmowanie firm ochroniarskich do pilnowania wojskowego dobytku, planowanie obrony Polski praktycznie na linii Odry, gdyż na zachodzie kraju lokowano to, co jeszcze wtedy zostało z wojska. Mówiło się wówczas, że w razie czego Wojsko Polskie ma za zadanie obronę Berlina. A dziś Tusk ma czelność pokrzykiwać na wiecu zwożonych autokarami działaczy, że jego partia troszczyła się o Polskę, a nie wyłącznie o napychanie własnych kieszeni.
To jeszcze nie wszystko. Tuskowi frustracja i przerażenie, że totalna opozycja znowu przegra wybory, na tyle mieszają w głowie, że zdaje się całkowicie tracić kontakt z rzeczywistością. Oświadcza na przykład, że dla niego prezydentem Polski w „wymiarze moralnym” jest Trzaskowski. Może Tuskowi majaczy się także, że on sam jest moralnym premierem, a np. Sławomir Nowak moralnym ministrem transportu i budownictwa? Może moralnym ministrem jest Sikorski, który chciał strzelać do białoruskich helikopterów, a moralny minister skarbu pragnie zamienić areszt śledczy na prezesurę jakiegoś banku?
Wariactwo jest zaraźliwe i dokucza już całej opozycji. Geniusze z lewicy postawili na walkę z Kościołem i licytują się na pomysły jak skutecznie przegrać wybory. Z kolei przewodniczący Kosiniak-Kamysz uparł się, żeby zlikwidować własną partię, więc zawarł związek z przewodniczącym Hołownią, czym zapewnił sobie dużą szansę na nieprzekroczenie wyborczego progu. Równocześnie lewica i PSL pokornie zgodziły się na „pakt senacki”, w którym Platforma zabrała co najlepsze dla siebie. Teraz jednak okazało się, że chce jeszcze więcej i pewnie dostanie, bo lada chwila trzeba będzie rejestrować kandydatów, a przy okazji wyjść z twarzą z trwających od jesieni negocjacji. Wreszcie Konfederacja zapowiedziała, że idzie do wyborów nie po to, żeby mieć wpływ na cokolwiek, tylko dla czystej przyjemności bycia posłami i opowiadania zabawnych dykteryjek z sejmowej mównicy.
Wariactwo nie popłaca i ostatnie sondaże pokazują już dziesięć procent różnicy między Prawem i Sprawiedliwością, a Platformą. Skoro Konfederacja nie zamierza uczestniczyć w politycznych rozdaniach, jej wynik nie ma większego znaczenia. A małe partie opozycji, niszczone przez Platformę i Tuska, walczą raczej o przetrwanie niż o liczącą się reprezentację w Sejmie. Ogłoszenie terminu wyborów i początek formalnej kampanii wyborczej przyniosą raczej nasilenie patologicznych zachowań opozycji. Tym bardziej, że Bruksela i Berlin są coraz bardziej niezadowolone z dotychczasowych wysiłków swoich podopiecznych. Tusk zapowiadał łatwe zwycięstwo, tymczasem zanosi się na poważną klęskę. A porażka opozycji w wyborach parlamentarnych znacznie ograniczy jej możliwości także w wyborach samorządowych i europejskich.
Ryszard Terlecki