[2007.11.26] Nadzieje i wątpliwości
Dodane przez Administrator dnia 26/11/2007 15:35:34
Zdecydowane zwycięstwo Platformy Obywatelskiej i przejęcie władzy przez Donalda Tuska, w dużej części naszego społeczeństwa obudziło nadzieję na dynamiczny rozwój Polski. Przed premierem Tuskiem piętrzą się jednak - niczym podwodne rafy - problemy, z którymi będzie musiał się zmierzyć. I nie chodzi nawet o budżet, o nadzieje podwyżek w państwowych firmach czy o zachowanie niskiego poziomu inflacji. Chodzi o to, czy lider PO zdecydowanie opowie się za Polską zdrową - tzn. za nowoczesnym państwem bez korupcji, bez układów korporacyjnych, za państwem równego dla wszystkich prawa, czy też cofnie się do czasów, w których nasz kraj bardziej przypominał republikę bananową niż demokratyczne państwo nowoczesnej Europy?
Odpowiedź na powyższe pytanie bynajmniej nie jest prosta. Nie ułatwiają jej też niektóre nominacje. W jakim kierunku prace swojego resortu poprowadzi na przykład prof. Zbigniew Ćwiąkalski? W przeciwieństwie do liderów PiS-u nie mam mu za złe tego, że bronił jako adwokat Stokłosy czy pisał ekspertyzy dla Krauzego. Jako adwokat miał prawo to robić. Niepokoi mnie jednak jego wypowiedź w związku z problemem uchylania sędziowskiego immunitetu: dość kapturowych sądów nad środowiskiem sędziowskim. A przecież dotychczasowe próby uchylania immunitetu miały miejsce w przypadkach pospolitych przestępstw (nie słyszałem, by kiedykolwiek toczyło się postępowanie przeciwko sędziemu, które miałoby podłoże polityczne). Prof. Ćwiąkalski jest reprezentantem „środowiska” i można mieć obawy, że nie pozwoli temu środowisku zrobić krzywdy.
Z kolei tygodnik „Wprost” doniósł, że nowym zastępcą szefa ABW ma zostać związany z ludowcami gen. Zdzisław Skorża. Sęk w tym, że generał jest dawnym oficerem SB i znajomym Edwarda Mazura. Gdyby miało się okazać, że tego typu nominacji będzie więcej, premier Tusk szybko stanie się zakładnikiem beneficjentów III RP – „salonu” i postkomunistów. A wtedy marzenia o nowoczesnej i praworządnej Polsce będzie można odłożyć na półkę.
Jan L. FRANCZYK