[2007.11.26] Kredyt zaufania
Dodane przez Administrator dnia 26/11/2007 15:35:08
Kampania minęła bezpowrotnie i zaczął się egzamin z wykonania wyborczych obietnic. Na razie obowiązuje kredyt społecznego zaufania, nowy rząd wzbudza przychylną ciekawość, a jego ministrowie mają kilka tygodni na prezentację swoich umiejętności. W tym czasie krytyka opozycji wydawać się będzie przedwczesna i przesadnie złośliwa. Później każdy błąd zostanie bezlitośnie wytknięty, a skala rozczarowań okaże się proporcjonalna do wcześniejszych sympatii. Wtedy zasłużyć na pochwały będzie znacznie trudniej niż na naganę, a apelowanie o sprawiedliwą ocenę wywoła irytację dotychczasowych zwolenników.
Donald Tusk ma niełatwe zadanie. Obiecał „powrót do normalności”, ale jego poplecznicy domagają się odwetu na PiS-ie. Zapowiedział walkę z korupcją, ale w jego partii dominują zwolennicy pobłażliwości, która woli „zapobiegać, a nie karać”. Oznacza to nic innego jak przyzwolenie dla „zaradnych” przedsiębiorców, którzy nie potrafią wyjaśnić, skąd pochodzą ich majątki, za to chętnie biorą udział w dyskusji o etyce w biznesie. Wymiar sprawiedliwości znowu skupi się na kradzieżach rowerów z piwnicy, co ucieszy większość społeczeństwa, a ludziom interesów nareszcie pozwoli spać spokojnie. Policja nie zastuka już o poranku a areszty opuszczą niewinnie pomówieni specjaliści od „kręcenia lodów”. Pani poseł, która niedawno szlochała przed kamerami, odzyska dobre imię oraz odszkodowanie za straconą okazję do zrobienia dobrego interesu.
Rząd Platformy Obywatelskiej przez kilka pierwszych tygodni może rozliczać swoich poprzedników i skarżyć na zły stan przejętej od poprzedników gospodarki, później jednak jałowe narzekanie zniecierpliwi polityczną publiczność. Jeżeli aferzyści znowu poczują się w swoim żywiole, to powyborcze poparcie zacnie topnieć jeszcze przed wiosennym ociepleniem. Dziś, gdy weterani „wolnego słowa” chwalą za „obalenie dyktatury Kaczyńskiego”, przyjemnie jest grzać się w blasku medialnej popularności. Czytelnicy, słuchacze i widzowie bywają jednak kapryśni, a gazety, rozgłośnie i stacje telewizyjne, które obiecywały miód i mleko w krainie rządzonej przez Platformę, zmienią ton, gdy ich dotychczasowi wielbiciele zaczną odpływać do mediów bardziej rzetelnych i krytycznych.
Dobrze rządzić jest trudniej niż obiecywać dobre rządy. Bogatym, którzy doszli do władzy, trudno jest zrozumieć tych biedniejszych, którzy im zaufali. Młodych trudno jest przekonać, że na spełnienie danych im obietnic, będą musieli jeszcze długo poczekać. Rozczarowanie rodzi złość, tym bardziej, gdy przywraca się dyplomatów, niegdyś zasłużonych dla Związku Sowieckiego, albo awansuje funkcjonariuszy, wykształconych przez bezpiekę. Za rok może się okazać, że gangsterzy odzyskają dawne wpływy, a politycy i sędziwie znowu afiszują się z ich przyjaźnią.
Czarny scenariusz nie musi się sprawdzić. Patologie III RP nie muszą wrócić. Ale taktyczny sojusz PO – PSL – LiD (SLD) nie wróży niczego dobrego. Im więcej wyborców za kilka miesięcy zacznie żałować swoich decyzji, tym szybciej wyczerpie się społeczny optymizm i tym większej niechęci doświadczą dzisiejsi zwycięzcy.
Ryszard Terlecki