[2022.07.15] Nowa partia nadchodzi
Dodane przez Administrator dnia 15/07/2022 20:58:18
Sejm szykuje się do parotygodniowych wakacji, ale po sejmowych korytarzach krążą plotki o wydarzeniach, które oczekiwane są po wakacyjnej przerwie. Coraz częściej słyszy się o nowej partii, która ma zastąpić stare, zużyte już szyldy. O tej partii i o potrzebie jej powstania od dłuższego czasu pisały lub mówiły opozycyjne media, wciąż jednak brakowało politycznych konkretów. Teraz plotki nabrały bardziej realnego kształtu: nowa partia ma powstać w rezultacie rozłamu w Platformie, a także rozpadu ugrupowań dotychczasowej trzeciej ligi. Podobno konstruktorem politycznego przełomu ma zostać Grzegorz Schetyna, a za nim ma podążyć grupa niezadowolonych posłów Koalicji Obywatelskiej, czyli Platformy, występującej pod rzekomo „zjednoczeniową” nazwą. Ich narastającą irytację wzbudza Tusk ze swoim imperialnym planem podporządkowania sobie całej opozycji. Bardziej przytomni posłowie Platformy dobrze wiedzą, że gdyby plan się powiódł to dla nich, jako czasem mających własne zdanie, dobrych miejsc na listach wyborczych zabraknie. Trzeba się będzie podzielić z innymi partiami, które chociaż bez porównania słabsze, to za cenę udziału we wspólnym przedsięwzięciu zażądają odpowiedniej liczby miejsc tzw. „biorących”.
Oczywiście fronda z Platformy to za mało, aby zbudować coś, co będzie liczyło się w przyszłych wyborach. Dlatego w tym planie, a także w strzeżonych tajemnicą rozmowach, brani są pod uwagę zarówno posłowie słabnącej lewicy, jak i kandydaci należący do partii Szymona Hołowni, najnudniejszego z politycznych liderów. Sondaże pokazują, że ani lewica Czarzastego dobrego wyniku z poprzednich wyborów już nie powtórzy, ani partia Hołowni nie „dowiezie” do nowej kadencji grupki przyklejonej do niej posłów. Być może Czarzasty i Hołownia znajdą się w nowym sejmie, ale ich polityczne znaczenie zbliży się do przysłowiowego zera. Co ciekawe do nowej partii przymierzają się także niektóre z nowych nabytków PSL, wystraszone perspektywą nie osiągnięcia przez Kosiniaka-Kamysza pięcioprocentowego progu wyborczego. Ci wędrownicy po partiach (niektórzy zaliczyli już kilka) pozostają pewnym, chociaż mało wartościowym zapleczem nowej formacji.
W Platformie ścierały się ostatnio dwie frakcje. Tzw. starzy, skupieni wokół Tuska, liczyli na charyzmę i przebiegłość „króla Europy”, który jednak po powrocie z dobrze opłacanych wakacji okazał się gderliwym frustratem, niestety wciąż przekonanym o swojej wielkości. Trzymanie się blisko Tuska gwarantowało dobre miejsca na przyszłych listach, pod warunkiem oczywiście, że przywódca w międzyczasie znów nie zrejteruje na jakąś miłą posadkę w Europie. Druga frakcja, tzw. młodych, zbierała się wokół Trzaskowskiego wierząc, że odsunie od władzy w partii ekipę tuskowych weteranów. Problem polega na tym, że Trzaskowskiemu za bardzo się nie chce i woli występować w roli wiecznie zadowolonego gospodarza Warszawy. Pojawienie się nowej siły, częściowo wyrosłej z Platformy, może ten mozolnie budowany układ całkowicie zburzyć. Największa opozycyjna partia nie tylko nie stanie na czele opozycyjnego peletonu, ale podzieli się i rozpadnie. Ponieważ na odważne decyzje niecierpliwie czeka cały medialny mainstream, z pewnością efekt świeżości przyniesie doraźny efekt w sondażach. Do wyborów jednak jeszcze ponad rok, ważne jest więc pytanie czy nowa partia zdąży pozyskać, a następnie przez rok utrzymać potencjalnych wyborców.
Ryszard Terlecki