[2007.09.22] Wrześniowe wędkowanie
Dodane przez Administrator dnia 22/09/2007 16:08:01
Co prawda, dotychczas wrzesień pogodą nas raczej nie rozpieszczał. W jego pierwszej połowie było zimno, a na dodatek niemiłosiernie się rozlało. Wody w małopolskich rzekach podniosły się tak bardzo, że o łowieniu w nich ryb można było na jakiś czas zapomnieć. W połowie miesiąca wszystko jednak wróciło do normy. Oby jeszcze tylko dopisało słońce, a temperatura bardziej przypominała złotą polską jesień, a nie syberyjskie mrozy. Bo przecież wrzesień, to znakomity czas na ryby. Co prawda, spadki temperatury pogarszają żerowanie ryb karpiowatych, ale przede wszystkim w niewielkich akwenach. W jeziorach i większych zbiornikach wahania temperatury są zdecydowanie mniejsze, i tam okresy dobrych brań trwają o wiele dłużej. Wrzesień to nadal dobry czas połowu płoci, karpia, leszcza czy okonia. W rzekach z powodzeniem można łowić klenia, jazia, świnkę czy brzanę. Określenie „wrześniowe okonie” weszło wręcz do obiegowego, wędkarskiego słownika. Przy połowie tej ryby w jeziorach czy zbiornikach zaporowych sprawdzają się zarówno przynęty naturalne jak i niewielkie blaszki obrotowe czy twistery. W wrześniu, jeśli tylko czas pozwala, lubię wybrać nad Wisłę w okolice Uścia Solnego, w rejon gdzie Raba wpada do królowej rzek. Mnóstwo tam różnych umocnień wodnych – główek czy opasek. Tam lubię zapolować na „wszystkowidzącego” bolenia. W połowie bolenia najczęściej stosuję niewielkie pływające woblery. Ryby szukam w głębszym nurcie, bo o tej porze roku boleń zaczyna żerować troszkę głębiej – coraz rzadziej zdradza swoje położenie charakterystycznym „biciem” na powierzchni wody. A jeśli mam więcej czasu, jadę trochę dalej – nad jezioro czchowskie. Tam z reguły łowię na grunt. W wrześniu robi się ta spokojnie. Tylko gdzieniegdzie widać siedzącego nad kijem wędkarza. Ja najczęściej wybieram stanowisko po wschodniej stronie zbiornika, w miejscu, gdzie las schodzi niemal nad samą wodę. Tam w lecie trafiają się znakomite leszcze. Ale i we wrześniu można tam trafić na prawdziwą patelnię.
Jakub Kleń