[2021.06.11] Wyborco, czy ci nie żal
Dodane przez Administrator dnia 11/06/2021 18:30:22
Czy warto jeszcze zawracać sobie głowę Platformą Obywatelską? Od lat grzęźnie w jałowej formule „totalnej” opozycji, od lat nie przedstawiła żadnego programu oprócz płaczliwego żalu za utraconą władzą. Od lat stawia na tych samych, „wypróbowanych” liderów: kabaretowego Borysa Budkę, nostalgiczną Małgorzatę Kidawę-Błońską, wiecznie sfrustrowanego Sławomira Nitrasa, bezradnego Rafała Trzaskowskiego. Wielkim marzeniem słabnącej partii jest wrócić do roli lidera opozycji, ale na to się nie zanosi, bo Hołownia przejmuje nie tylko zawiedziony elektorat, ale także rozczarowanych posłów. Wynik 14 procent, a nawet mniej w sondażach uważany jest w sztabie Platformy za wielki sukces, bo każdy tydzień przynosi kolejne spadki i niedługo 10 procent stanie się poziomem trudnym do utrzymania. Pozostaje jeszcze nadzieja na „front jedności” czyli zjednoczenie całej opozycji pod platformianym sztandarem, ale ani Lewica, ani PSL nie garną się do takiego sojuszu. Spore grono posłów narzeka na zwrot na lewo, inni z kolei chcieliby konkurować z radykalną lewicą. Pozostaje jeszcze wierzyć w powrót Tuska i odzyskanie choćby części dawnego zapału. Co się jednak stanie, gdy Tusk nie wróci, a „Gazeta Wyborcza” i TVN ostatecznie postawią na ulizanego celebrytę?
Niegdysiejsi wyborcy Platformy wydają się znużeni monotonnym pokrzykiwaniem swoich dawnych faworytów, a krytykowanie wszystkiego, co proponuje rząd – także decyzji najkorzystniejszych dla ogółu obywateli – irytuje nawet przekonanych zwolenników. Posłowie i działacze Platformy coraz bardziej nerwowo rozglądają się za bezpieczną szalupą, a wyborcy za kimś, kto dawałby choćby cień nadziei na powrót do szczęśliwych czasów i „tego co było”. Kompromitacja antyunijnego sojuszu z Konfederacją w Sejmie i bezsensowna, a następnie żałośnie przegrana obstrukcja w Senacie, skutkują kolejnym odchudzeniem partyjnych szeregów. Kilku ważnym figurom depcze po piętach prokuratura, a wniosek o pozbawienie immunitetu groźnie wisi nad „trzecią osobą w państwie”. Nawet grupa walczących z prawem sędziów nie wywołuje już odruchu solidarności z „nadzwyczajną kastą”.
Co może uratować partię, która przez pięć lat dźwigała sztandar lidera opozycji? Wytężona praca nad programem, który przekona Polaków? Ale kto miałby taką pracę wykonać? Co innego napisać parę patetycznych, ale koniecznie obraźliwych zdań i następnie odczytać je z sejmowej mównicy, a co innego zasiąść na długie tygodnie z gronem ekspertów (skąd ich wziąć?) i punkt po punkcie spisywać atrakcyjne dla wyborców propozycje. Można ruszyć „w teren”, organizować spotkania i przekonywać zaproszoną publiczność, że warto jeszcze raz postawić na sprawdzonych weteranów politycznych batalii, tylko kto przyjdzie słuchać powtarzanych od lat sloganów? Może trzeba wrócić idei sejmowego puczu, okupować salę plenarną, śpiewać opozycyjne szlagiery i czekać, aż Europa wzruszy się i ruszy z odsieczą? Rozsądnych propozycji nie widać, a głód władzy staje się niemożliwy do zniesienia. Przegrani politycy przynajmniej mogą liczyć na współczucie, przegranych i śmiesznych nikt nie będzie żałować.
Ryszard Terlecki