[2021.06.04] Jak się nie śmiać?
Dodane przez Administrator dnia 02/06/2021 14:53:21
Komedia, jaka rozegrała się w Senacie w zeszłym tygodniu, pozwala zadać pytanie, czy jeszcze mamy do czynienia z opozycją polityczną, czy już tylko kabaretową. Przez kilka tygodni Platforma, a za nią polityczne karzełki w rodzaju PSL czy Konfederacji, nawoływały do odrzucenia ratyfikacji europejskiego Funduszu Odbudowy. Platforma robiła to na złość samej sobie, bo wiadomo, że jej protektorzy z Brukseli i Berlina nie pochwalali takiej antyunijnej zapiekłości. Ostatecznie w Sejmie, gdy okazało się, że opozycyjnego frontu jedności nie będzie, bo Lewica tym razem nie chciała robić z siebie durnia, partia Budki wstrzymała się od głosu i ratyfikacja została uchwalona. Ponieważ jednak musiał również przegłosować ją Senat, marszałek Grodzki wraz z całą intelektualną czołówką PO – jak to trafnie określił jeden z senatorów: przypominającą najlepsze czasy Gangu Olsena – wymyślił sposób na zablokowanie kolejnego etapu ratyfikacji. Wprowadzili poprawki, które potem zredukowali do jednej, nazywanej „preambułą”, dzięki której 26 państw Unii Europejskiej musiałoby proces ratyfikacji zaczynać od nowa. Trudno o większą głupotę, niemniej przez trzy tygodnie Platforma przekonywała samą siebie (bo nawet ci, którzy na nią głosowali, nie są chyba tak głupi), że w ten sposób dokuczy rządowi, a Budka i Grodzki zostaną bohaterami oporu przeciwko decyzjom parlamentarnej większości.
Nic z tego. Przez trzy tygodnie zapowiadali, jak to Senat będzie ostatnią linią walki z demokratyczną większością w Sejmie, a ostatecznie potknęli się o własne niezgulstwo i gapowatość, bo gdy przyszło do głosowania zabrakło im głosów dwóch własnych senatorów. Takiego blamażu parlament dawno nie widział, nic więc dziwnego, że kolejni posłowie i senatorowie Platformy szykują się do ucieczki z tonącej łodzi. Na pocieszenie Grodzki dostał od „Gazety Wyborczej” tytuł „człowieka roku”, co ostatecznie potwierdza dekadencję całego tego towarzystwa.
Czy można poważnie traktować opozycję, gdy jeden z jej bossów orzeka, że trzeba wykonać absurdalny wyrok jakiejś unijnej sędziny i zamknąć kopalnię w Turowie? Kilka tysięcy pracowników straci pracę, kilkanaście tysięcy osób źródło utrzymania, a taki mędrek chce za wszelką cenę przypodobać się niekompetentnym biurokratom. Działa wbrew własnemu państwu i jego obywatelom, z którymi – jak się wydaje – wolałby nie mieć nic do czynienia. Ale ponieważ nie każdy ma szansę na intratne stanowisko w Brukseli, więc póki co udaje, że zarządza stolicą i organizuje nowy ruch lewicowych pionierów. Bardzo chciałby być prawdziwym Europejczykiem, ale jakoś nie miał odwagi wyśmiać Budki i Grodzkiego, gdy usiłowali wywrócić europejski budżet. Tak jak im się nie udało, tak jemu nie powiedzie się plan budowy „ruchu”, który zapowiada od roku, ale z którego śmieją się nawet jego najbliżsi partyjni koledzy.
Antydemokratyczna opozycja, której nie powiódł się plan „ulica i zagranica”, która nie uznała wyników w pełni demokratycznych wyborów i która z łamania prawa oraz zdrady polskiej racji stanu uczyniła swój sztandar, powoli zbiera się do zejścia ze sceny. Nie będziemy za nią płakać.
Ryszard Terlecki