[2021.05.21] Pocieszenia nie będzie
Dodane przez Administrator dnia 21/05/2021 18:35:13
Niemal w tym samym czasie, kiedy Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki i liderzy koalicyjnych partii Zjednoczonej Prawicy prezentowali założenia Polskiego Ładu – programu działań społecznych i gospodarczych na najbliższe lata, a potem podpisywali wspólną deklarację, opozycja tonęła w sporach, kłótniach i personalnych czystkach. Dwaj posłowie Platformy, Ireneusz Raś i Paweł Zalewski, ubolewali w mediach, że bez wysłuchania ich racji i argumentów zostali wyrzuceni z partii przez przewodniczącego Budkę, wciąż jeszcze – mimo narastającego niezadowolenia – pełniącego funkcję szefa Platformy. Widocznie za mało starali się pochlebiać „liderowi” partii, który już dawno przestał być traktowany poważnie nie tylko przez działaczy innych, opozycyjnych ugrupowań, ale także w topniejących szeregach własnej formacji. Spadek sondażowych notowań Platformy przypomina historię nieboszczki Unii Wolności – im bardziej malało poparcie, tym bardziej zadzierali głowę jej przyszli grabarze. Budka radośnie utopi partię, tak jak z jej poprzedniczką zrobił to Balcerowicz (przewodniczący Unii Wolności w latach 1995-2000), skutecznie zmierzając do przekształcenia podległej mu organizacji w pozbawioną znaczenia kanapę.
Opozycyjne media, również tracą zwolenników (systematycznie maleje ilość czytelników gazety, wydawanej przez sieroty po nieudanej transformacji, a równocześnie zagraniczny koncern ma coraz mniejszą ochotę utrzymywać telewizyjną stację, nazywaną „ani słowa prawdy przez 24 godziny”), ale na koniec usiłują wypromować kolejną polityczną wydmuszkę (po Palikocie i Petru – teraz Hołownia). Czy to się uda, choćby na jeden sezon? Przepływ posłów z Platformy raczej obciąży nową partię niż ją wzmocni. Szczególnie gdy przepłyną ci, którzy już niejeden partyjny transfer mają za sobą.
A może nową nadzieją tych, którym wciąż marzy się przewrócenie rządu, będzie zablokowanie europejskiego planu odbudowy przez upór senatu i jego pyszałkowatego marszałka? Gdyby europejskie fundusze nie trafiły do Polski, to gospodarcze odbicie po pandemii byłoby znacznie wolniejsze, co dawałoby opozycji okazję do niekończących się narzekań. Skoro Platforma nie ma już szans wygrać normalnych wyborów, to musi odwoływać się do zakulisowych intryg, nawet kosztem swojej reputacji w Europie i malejącego poparcia w kraju. Jeszcze niedawno prognozy wskazywały, że największa partia opozycyjna spadnie poniżej 10 procent w przedwyborczych sondażach, natomiast dzisiaj taki wynik wydaje się bardzo optymistyczny. Można się spodziewać, że druga połowa roku przyniesie dalszą dekompozycję opozycji, a opozycyjne kluby sejmowe będą rozpadać się i dzielić na coraz mniejsze gromadki sfrustrowanych posłów. Oczywiście jest w interesie Prawa i Sprawiedliwości, aby Budka jak najdłużej pozostawał przewodniczącym Platformy i jak najgłośniej nawoływał do nierealnego pomysłu zjednoczenia opozycji w wyborach za dwa lata. A przyjdzie wtedy trudny czas dla przeciwników obecnej władzy, bo trzeba będzie wybierać nie tylko Parlament, ale także władze samorządowe i reprezentację Polski w Europarlamencie. Pozbawionym programu i wewnętrznie skłóconym partiom znów pozostanie jałowa krytyka oraz kwestionowanie podstawowych zasad demokracji.
Ryszard Terlecki