[2021.04.29] Wybrać się na karpia (4)
Dodane przez Administrator dnia 29/04/2021 15:39:54
Karpie łowione są w różnych wodach. Spotykamy je zarówno w jeziorach, w zbiornikach zaporowych jak i w rzekach. Przed paroma laty niezłe karpie wyciągano na przykład z Wisły na wysokości Wawelu. Z kolei ja jakoś upodobałem sobie małe akweny, w których lubię zapolować na karpie. Oczywiście, o ile karpie w takich akwenach są. A jeśli są, to nie zawsze sprawdza się w takim wypadku stare porzekadło: duża woda – duże ryby, mała woda – małe ryby. Bo w takiej małej wodzie też można spotkać wyjątkowe sztuki. A jakie wody mam na myśli, pisząc „male”? To przeróżne niewielkie stawy, glinianki, wyrobiska pożwirowe i starorzecza. Wody te, jeśli tylko zostały karpiem zasiedlone, szybko stają się atrakcyjne wędkarsko.
W czym tkwi przewaga takiego niewielkiego zbiornika nad wielkim jeziorem czy zbiornikiem zaporowym? Otóż w tym, że nie trzeba zbyt wiele wysiłku, by taki niewielki zbiornik dość szybko wszechstronnie rozpoznać. I wtedy, jeśli tylko żyją w nim karpie, sukces jest kwestią czasu. I to raczej krótszego niż dłuższego czasu.
Spośród małych akwenów doskonałe warunki do życia stwarzają karpiom zalane wyrobiska, zwłaszcza jeśli mają urozmaicone dno. Zdarza się też czasami trafić na niewielkie śródleśne oczko czy na jakąś gliniankę wśród pól. Miejsce zasiadki nad taką wodą jest w zasadzie bez znaczenia. Po prostu karpie zazwyczaj okrążają taki niewielki zbiornik i co jakiś czas wracają. Sukces w takim przypadku gwarantuje odpowiednie zanęcanie.
Pamiętam, jak przed parunastu laty trafiłem kiedyś na takie leśne oczko. Obrośnięte płytkimi trzcinami. Znajdowało się na skraju większej polany. Za oczkiem zaczynał się las. Cicho i pięknie. Spędzałem w tej okolicy urlop i już wcześniej zaobserwowałem, że karpie codziennie pod wieczór wpływały na piaszczystą płyciznę i żerowały. Przez kilka dni wrzucałem w to miejsce garść zanęty. I gdy znalazłem się tam z wędkami byłem niemal pewien rezultatu. Zarzuciłem niedaleko od brzegu. Przynęta znalazła się głębokości jakiegoś metra, na piaszczystym dnie. W ciągu godziny wyciągnąłem stamtąd dwa piękne karpie lustrzenie. Jeden mierzył 52 a drugi 48 centymetrów. Oba wzięły na ziarna kukurydzy.
W takich niewielkich zbiornikach można z powodzeniem połowić na spławik. Wielu wędkarzy lubi tę metodę. Zwłaszcza, że w takim leśnym oczku woda z reguły jest wręcz nieruchoma i widać każde drgnięcie spławika. A chyba trudno o piękniejszy widok niż widok spławika, który z impetem znika pod wodą.
Jakub Kleń