[2007.07.29] Przeciw pacjentom
Dodane przez Administrator dnia 29/07/2007 20:21:54
System opieki zdrowotnej w naszym kraju znajduje się w głębokim kryzysie. W kryzysie, który nie zaczął się rok, czy nawet dziesięć lat temu. To spadek po epoce PRL-u, gdzie według powszechnej – i podtrzymywanej przez władze komunistyczne – opinii, wszystko było darmowe: darmowe lecznictwo, darmowe wczasy, darmowe szkoły wyższe itd. Zwykły Kowalski miał tylko pracować, a za to otrzymywał wspomniane wcześniej dobra. Gdy sytuację radykalnie zmieniła transformacja ustrojowa, nagle okazało się wszystko jednak kosztuje. I to kosztuje bardzo dużo. Kosztuje także praca – zarówno nauczycieli, wykładowców wyższych uczelni czy lekarzy. Te grupy w latach komunizmu nigdy nie zarabiały dużo. Lekarze mieli jednak możliwość korzystania z tzw. dowodów wdzięczności. Powszechne łapówkarstwo wśród tej grupy zawodowej było tajemnicą poliszynela. I nagle, gdy obecne władze wydały walkę korupcji – okazało się, że legalne lekarskie zarobki nie wystarczą na godziwe życie. To fakt. Cały system ochrony zdrowia trzeba po prostu gruntownie zreformować – z zarobkami personelu medycznego włącznie. I myślę, że rząd ma tego świadomość.
Jest też druga strona medalu - strajki lekarzy, które według deklaracji samych zainteresowanych miały nie szkodzić pacjentom. A jednak szkodzą. Docierają do naszej redakcji dziesiątki informacji od ludzi, którzy żalą się, iż nie są w stanie skorzystać z pomocy lekarza. Bo ci strajkują. To jeszcze – od biedy – można zrozumieć. Ale skandalem jest to, co stało się ostatnio w trzech warszawskich szpitalach, które odmówiły przyjęcia chorego, w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia (pęknięcie tętniaka mózgu). W jednej z placówek odmowę tę uzasadniono wprost strajkiem medyków. Na szczęście chorego uratowali lekarze w Olsztynie.
Zapewne sprawa ta znajdzie swój finał w prokuraturze, ale myślę, że niezależnie od jej ustaleń, medycy ze strajkującego szpitala powinni stracić prawo wykonywania zawodu lekarza. Bo przestali rozumieć, na czym polega istota tej profesji.
Jan L. FRANCZYK