[2021.01.08] Żegnając miniony rok
Dodane przez Administrator dnia 08/01/2021 16:44:45
Zapewne długo będziemy pamiętać rok, który przed tygodniem właśnie minął. Szalejąca na świecie pandemia odbiła się również na wędkarstwie. Także naszym – małopolskim, krakowskim, nowohuckim.
Najpierw mieliśmy pierwszy, wiosenny lockdown, który sprawił, że zamknięto biura Polskiego Związku Wędkarskiego. Zamknięto je właśnie wtedy, gdy większość wędkarzy planowała opłacenie stosowanych składek i opłat za bieżący rok. Po jakimś czasie biura co prawda otwarto, ale – zgodnie z sanitarnym reżimem – do środka wpuszczano pojedyncze osoby, co sprawiało, że przed budynkami ustawiały się kolejki wędkarzy. Efekt? Z tego, co wiem, wielu wędkarzy w minionym roku składek po prostu nie opłaciło. W tym roku czeka ich więc dodatkowa opłata – tzw. wpisowe.
Ubiegły rok, to także kuriozalna sytuacja, do jakiej doszło w Nowej Hucie w związku z nowohuckim zalewem przy ul. Bulwarowej. Jak pisałem w maju, nasza miejska gmina nie podpisała z Polskim Związkiem Wędkarskim umowy dotyczącej wędkarskiego zagospodarowania zalewu. Koło PZW Nowa Huta wstrzymało więc wydawanie pozwoleń na wędkowanie w tym akweni. Bo nie miało innego wyjścia. Po paru dniach nad zalewem pojawili się wędkarze, którzy bez jakichkolwiek zezwoleń zaczęli łowić tam ryby. Wyciągano karpie, szczupaki, węgorze. Dochodziło do kłusowania w nocy. Zresztą trudno powiedzieć, czy z prawnego punktu widzenia w każdym przypadku było to kłusownictwo. Przecież ktoś mógł mieć kartę wędkarską, a w nocy łowić też wolno… To wszystko dlatego, że akwen przestał mieć gospodarza, a jego właściciel, czyli miasto Kraków, nie zabronił wędkowania. Po kilku dniach sytuacja została opanowana, gdyż pojawiła się informacja o zakazie połowu ryb w zalewie. Wypada mieć nadzieję, że w nowym roku, sytuacja zostanie wreszcie uregulowana – z korzyścią dla wędkarzy (najczęściej ludzi starszych i mających trudności z poruszaniem się). No i z korzyścią dla tradycji – bo nad zalewem przy Bulwarowej wędkarze byli zawsze.
Na ogólnodostępnych łowiskach w minionym roku też nie było rewelacji. Najczęściej słyszaną z ust wędkarzy opinią było stwierdzenie, że miniony rok był kiepski. Generalnie większość wędkarzy rzadziej wyjeżdżała na ryby. Wielu było takich, którzy nad wodą w ciągu całego roku byli może ze trzy, cztery razy. Chociaż i w minionym roku zdarzały się wędkarskie przygody, które zostaną przez ich uczestników zapamiętanie na długo – jak choćby upolowanie potężnych sumów w Wiśle, w samym centrum Krakowa.
A jaki będzie ten nowy rok? Wszyscy żyjemy nadzieją, że przyniesie odmianę. Że epidemia koronawirusa zostanie opanowana i wreszcie powróci normalny czas. Czego wszystkim i sobie życzę.
Jakub Kleń