[2007.07.18] Ekoterroryzm
Dodane przez Administrator dnia 18/07/2007 20:35:13
Co oznacza terroryzm, wie każdy - to wymuszanie, za pomocą siły, szantażu lub zastraszania, określonych rozwiązań. Od jakiegoś czasu taką metodę walki zdaje się przyjmować również wiele organizacji… ekologicznych. Oczywiście nie stosują oni – jak na razie - zamachów bombowym, czy porwań, ale kto wie, co będzie w przyszłości? Na naszym polskim podwórku dali się ostatnio poznać jako ci, którzy postanowili zablokować przebieg autostrady przez Dolinę Rospudy. To, od biedy, dałoby się jeszcze zrozumieć. Ale co myśleć o ich wyczynie w Bełchatowie, gdzie grupka ekologów wdarła się na wysoki komin tamtejszej elektrociepłowni, żądając zakończenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery? Żądanie z pozoru słuszne. Ale tylko z pozoru, bo oczywiście elektrociepłownię można zamknąć, ale jedna trzecia Polski zostanie bez prądu. By zrównoważyć tę stratę, inne elektrownie musiałyby zwiększyć moc i wytwarzać więcej dwutlenku węgla niż zamknięty zakład w Bełchatowie. Oczywiście można zamknąć wszystkie elektrownie i żyć bez prądu - czyli bez tramwajów, pociągów, bez telewizji, pralek automatycznych i bez światła w domu. Takie szaleńcze pomysły miewają ekolodzy. Są wśród nich również zwykli naciągacze, jak liderzy niektórych organizacji ekologicznych, protestujących przeciwko budowie hipermarketów czy zakładów przemysłowych. I to protestujących skutecznie, bo polskie prawo jest takie, że pozwala wnieść protest organizacjom społecznym, a takie działanie skutecznie blokuje na dłuższy czas realizację inwestycji. Niektóre firmy płaciły więc organizacjom ekologicznym swoisty haracz za wycofanie protestu.
Działania na rzecz ochrony przyrody są godne pochwały. Z jednym zastrzeżeniem – jeśli działalność taka nie przeradza się w działanie przeciwko człowiekowi. Bo Ziemia jest dla ludzi, a nie ludzie dla Ziemi.
Jan L. FRANCZYK