[2020.11.06] Wojna czy pokój
Dodane przez Administrator dnia 06/11/2020 22:18:40
To jest wojna – krzyczą aktywiści lewicowej rewolucji, którzy żądają aborcji na życzenie, adopcji dzieci przez homoseksualne „małżeństwa”, zachęcają do rozmaitych dewiacji, do zamknięcia działalności Kościoła w murach świątyń (tak postępowali komuniści w Polsce w czasach Stalina), upowszechnienia seksualizacji dzieci, likwidacji tradycyjnej kultury oraz zastąpienia jej obyczajami i językiem społecznego marginesu. To jest wojna – usiłują nas przekonać, wyprowadzając na ulice tłumy młodzieży, narażając ją na zarażenie, a cały kraj na gwałtowny wzrost zachorowań za kilka czy kilkanaście dni. W Polsce nie jesteśmy przyzwyczajeni do masowych demonstracji i już kilka dni protestów sprawia wrażenie czegoś niezwykłego. Lewica i Platforma usiłują stanąć na czele „rewolucji kobiet”, a przynajmniej do niej dołączyć i skorzystać z niebezpiecznej sytuacji. Czy im się to uda?
Politycy, jak to politycy, skoro sześć razy pod rząd przegrali wybory to wierzą, że teraz na ulicy dokonają wymarzonej zmiany. Młodzież, pozbawiona lekcji w szkołach i zajęć na uczelniach, narzekająca na zamknięte dyskoteki i puby, chętnie zbiera się na protestach, maszeruje, krzyczy, tańczy, przy tym raczy się różnymi używkami. Organizatorzy protestów nawołują do walki z Kościołem, co nie wszystkim spośród demonstrantów się podoba, ale co podchwytują grupy od dawna zwalczające zasady oparte na chrześcijańskiej moralności. Tak dzieje się zresztą w wielu krajach Europy, ponieważ lewicowa rewolucja, którą usiłuje się nam narzucić, ma charakter międzynarodowy.
Doświadczenia z Francji, gdzie wielotysięczne demonstracje ruchu „żółtych kamizelek” paraliżowały państwo, nie są dla naszych awanturników zbyt optymistyczne. Przez kilka miesięcy rząd tłumił rozróby, aż w końcu energia buntu się wyczerpała i dziś o tamtych wydarzeniach mało kto pamięta. We Francji sytuacja była groźniejsza, bo w manifestacjach brali udział robotnicy i pracownicy wielu gałęzi gospodarki, a nie tylko potrzebująca się wyszumieć młodzież.
Mszczą się teraz popełnione błędy. Reforma edukacji zlikwidowała gimnazjum, ale w wystarczających stopniu nie objęła reformy programowej, a przede wszystkim podtrzymała niechęć wielu szkół do zajmowania się wychowaniem. Na uczelniach zwyciężyło hasło „róbta co chceta”, drastycznie obniżono poziom nauczania, zrezygnowano z choćby minimalnej dyscypliny, a znaczna część kadry bardziej interesowała się zarabianiem pieniędzy, niż przekazywaniem wiedzy. Na wielu uczelniach wybrano rektorów, którzy nie zasługiwali nawet na stopień adiunktów. Teraz łapiemy się za głowę widząc, co myśli i jakiego języka używa młodzież.
Media dobrze wiedzą, że decyzja Trybunału Konstytucyjnego odnosić się będzie tylko do przypadków nienarodzonych dzieci z wadami, wymagającymi nadzwyczajnej opieki, ale umożliwiającymi życie, podkręcają jednak atmosferę, nagłaśniając protesty proaborcyjnych organizacji i stojącego za nimi przemysłu śmierci. Dlatego trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy demonstracje nie zostały wywołane dzięki medialnym manipulacjom, a następnie wykorzystane przez cyniczną i pozbawioną skrupułów opozycję.
Ryszard Terlecki