[2020.10.30] Rynsztok zamiast argumentów
Dodane przez Administrator dnia 31/10/2020 12:25:50
Zapadł długo oczekiwany wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Choroba nienarodzonego dziecka nie może być usprawiedliwieniem dla jego zabicia. Lewackie organizacje wzywają do rewolucji. „Czas pokojowych protestów się skończył, teraz butelki z benzyną i kostka brukowa” – nawołują. Jak na razie udaje im się zainteresować swoim krzykiem trochę licealnej młodzieży, na szczęście agresywne organizacje, chociaż zasobne w fundusze, są jeszcze słabe, a w realnej polityce nie mają większego znaczenia. Tym bardziej, że użyto metod, które nie mogą zyskać powszechnego uznania. Wulgarny język, ordynarne wyzwiska i hasła, obrzydliwe transparenty, logo nawiązujące do symbolu hitlerowskiego znaku SS, wrzask zamiast argumentów – to wszystko nie tylko zniechęca normalnych ludzi, ale także prędzej czy później negatywnie odbije się na poparciu dla opozycji, która wspiera awantury. Demonstranci, często zwykli chuligani lub aktywistki proaborcyjnych stowarzyszeń, atakują policję, usiłując sprowokować użycie siły. Policja najczęściej zachowuje się biernie i wciąż pozwala na zbyt wiele. W niedzielę doszło do ataków na kościoły, zakłócania mszy, prowokowania wiernych, rozwieszania na bramach świątyń bluźnierczych plakatów. Wandale, którzy malowali ordynarne napisy na murach kościołów powinni zostać surowo ukarani tak, żeby przez lata musieli spłacać za wyrządzone szkody. Katolicy są cierpliwi, ale organizacje nawołujące do wojny domowej, obrażające Kościół, wszczynające burdy na ulicach i zachęcające do używania przemocy wobec policji, duchownych czy zwykłych, spokojnych obywateli, powinny zostać potraktowane tak jak na to zasługują w świetle prawa..
Opozycja jak zwykle ukazuje swoją głupotę i brak odpowiedzialności, popierając awantury, wywołane przez agresywny margines. Szczególnie opozycyjne posłanki licytują się w używaniu ordynarnego języka i wezwaniach do łamania prawa. Nie sposób odróżnić lewicy od Platformy, za wszelką cenę nakręcających spiralę nienawiści. Opozycyjni nieudacznicy, którym nigdy nie udało się zrobić niczego pożytecznego, teraz oskarżają państwo o rozwój pandemii (podczas gdy w Polsce jest mniej zachorowań niż w wielu bogatszych państwach), o przestrzeganie konstytucji (Trybunał Konstytucyjny tylko potwierdził konstytucyjne zapisy), o działania policji (podczas gdy policja zachowuje anielską cierpliwość wobec chuligańskich wybryków). Do agresji zachęcają opozycyjne media, otwarcie chwaląc napady na kościoły czy na biura poselskie Prawa i Sprawiedliwości. Prezydent Warszawy, a równocześnie wiceprzewodniczący Platformy i założyciel – pożal się Boże – ruchu „Wspólna Polska”, w opozycyjnej telewizji popierał awanturników.
Podobne niepokoje opozycja próbowała już wywołać w końcu 2015 roku, okupując Sejm (głośny wówczas ciamajdan) i wszczynając burdy na ulicach. Skończyło się dla niej smutno: przegrała od tego czasu wszystkie wybory. Teraz usiłuje powtórzyć tamten scenariusz, używając tych samych haseł i stawiając na czele wielokrotnie już ośmieszonych polityków. Czy po latach Budka, Trzaskowski, Kosiniak-Kamysz czy Czarzasty mogą jeszcze kogoś przekonać oprócz wciąż tych samych zwolenników, zacietrzewionych i chorych z nienawiści, którzy nie są w stanie pojąć nawet najbardziej oczywistych treści?
Ryszard Terlecki