[2020.10.09] NISZCZENIE SAMORZĄDÓW
Dodane przez Administrator dnia 16/10/2020 22:05:19
Przez jakiś czas mieliśmy wszyscy nadzieję, że polska gospodarka przejdzie przez pandemię w miarę obronną ręką. Po lockdownie na początku epidemii trochę się przestraszyliśmy, bo wskaźniki gospodarcze poleciały w dół na łeb. Jednak wprowadzone ochronne tarcze nieco podratowały gospodarkę. Tylko nikt się nie zastanawiał jakim kosztem to się dzieje. Przy prowadzonym daleko zaawansowanym rozdawnictwie przez obecny rząd zaczęło to skutkować negatywnymi efektami. Zaplanowany przez rząd zrównoważony budżet na rok 2020 został jednoznacznie pogrzebany. Zamiast zaplanowanego zerowego stanu konta na ten rok, mamy deficyt sięgający prawie 90 mld zł, czego nie było od 30 lat transformacji. Obawiam się, że planowany budżet państwa na przyszły rok nie będzie lepszy, a może być gorszy i przekroczy 100 mld zł deficytu. To bardzo niebezpieczne zjawisko. Przecież każdy zdaje sobie sprawę, że deficyt musi być pokryty zaciągniętymi pożyczkami i kredytami, które będą spłacać przyszłe pokolenia Polaków.
Rząd próbuje zahamować to niebezpieczne zjawisko poprzez przerzucanie kosztów ożywienia gospodarki z centrali w dół tzn. na samorządy. Przeprowadzona niedawno reforma płacenia podatku PIT, w tym obniżenie podatków z 18 na 17 procent oznaczało ubytek wpływów dla samorządów aż o 6,1 mld zł. Kolejna reforma w celu pozyskania młodych ludzi przez władzę, czyli zwolnienie z płacenia podatku PIT przez osoby poniżej 26 lat to kolejna strata wpływów do kas samorządowych. Trzeba bowiem pamiętać, że podatek PIT to jedno z podstawowych źródeł finansowania samorządu, a rząd w żaden sposób nie rekompensuje tych strat.
Najnowszy pomysł rządu to ulgi dla małych i średnich firm, w tym podniesienie ulgi limitu uprawniającego do ryczałtu PIT, będzie kosztować samorządy kolejne 1,4 mld zł, jak wynika z wyliczeń Ministerstwa Finansów. To kolejne uderzenie w finanse samorządów. Samorządowcy nie są przeciwni obniżaniu podatków tylko oczekują odpowiedniej rekompensaty. Nie może być tak, że rząd przerzuca cały ciężar spadku dochodów do kasy państwa na samorządy, a sam próbuje wyjść na „dobrego wujka”.
Taki spadek dochodów samorządów musi prowadzić do szukania przez nie zwiększania swoich wpływów, aby pokryć rosnące wydatki. Widać to w szczególności na przykładzie lokalnej edukacji, która kosztuje coraz więcej, a rząd nie rekompensuje tych wydatków. Łatwo jest podnieść przez centralę pensje nauczycielom, a samorządy niech sobie na ten cel znajdą pieniądze. Tylko skąd? Z malejących dochodów…
Samorządy szukają ratunku poprzez podnoszenie innych opłat jak np. podatku od nieruchomości, czy cen biletów w komunikacji zbiorowej. W tym ostatnim przypadku samorządy utraciły dochody w wyniku pandemii. Mniej osób korzysta z komunikacji zbiorowej i samorządy nie otrzymały z tego tytułu żadnych rekompensat. To jak mają pokryć stałe koszty? Samorządy zostają zmuszone do podniesienie cen biletów. Te wszystkie podwyżki dla mieszkańców są źle przyjmowane przez lokalną społeczność. Do tego trzeba dodać ograniczanie wydatków na inwestycje oraz remonty w miastach i gminach. Mało kto się zastanawia nad przyczynami podwyżek i tych cięć. Ludzie nie wiedzą, że podwyżki i oszczędności wynikają z przerzucania kosztów kryzysu przez rząd na samorządy. Niektórzy twierdzą, że jest to świadoma polityka ze strony rządu niszczenia samorządów, głównie w dużych miastach, gdzie władzę sprawuje opozycja.
SŁAWOMIR PIETRZYK