[2007.06.28] Dowalić Kaczorom
Dodane przez Administrator dnia 28/06/2007 14:43:33
Rząd Jarosława Kaczyńskiego nie ma łatwego życia. Większość mediów, nie mówiąc o opozycji, robi wszystko, by zohydzić go w opinii polskiego społeczeństwa. Najbardziej jaskrawym przykładem jest wszystko to, co dzieje się wokół protestu pielęgniarek. Prawdą jest, że pielęgniarki zarabiają niewiele. I coś z tym zrobić trzeba. Ale prawdą też jest, że liderki tego protestu, to aktywne działaczki opozycji. Jakoś za rządów SLD takich - i tak nagłaśnianych - protestów nie było. W ubiegłym tygodniu większość mediów aż wyła z oburzenia na działania policji, która usunęła protestujące z jezdni. A Stefan Niesiołowski policyjną akcję przyrównał do działań ZOMO (zapewne w latach stanu wojennego). Tymczasem rząd Kaczyńskiego do protestujących podchodzi wyjątkowo łagodnie. W krajach zachodnich nie do pomyślenia są akcje okupowania budynków rządowych. A wobec osób zajmujących pasy drogowe stosowane są dokładnie takie same środki, jakie zastosowała polska policja wobec protestujących pielęgniarek. Jak powiedział tygodnikowi „Wprost” Konrad Schuller, korespondent „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, gdy drogi lub tory kolejowe blokują na przykład przeciwnicy energii jądrowej, a prośby o opuszczenie szlaków komunikacyjnych nie skutkują, policja po prostu usuwa i wywozi demonstrantów. Tam jest to standard. U nas identyczną akcję przedstawia się jako zamach na demokrację. Przy okazji zapominając, że za innych ekip rządzących w naszym kraju, takie protesty bywały traktowane pałkami, a nawet gumowymi kulami.
Na fałszywą wizję, wojny państwa z biednymi grupami zawodowymi, daje się nabierać wielu ludzi. Dał się też nabrać mój redakcyjny kolega, który w ubiegłym tygodniu pytał: Dlaczego nie widać policji na naszych osiedlach? I sugerował, że ich nie ma, bo wykorzystywani są do walki z protestującymi pielęgniarkami. Niestety, problem obecności policji na nowohuckich osiedlach nie ma nic wspólnego z tym, co dzieje się w Warszawie.
Ale i tak mamy szczęście, że polska lewica nie bierze przykładu z lewicy francuskiej, która wprost zachęcała do wszczynania burd na ulicach i podpalania samochodów, w proteście przeciwko wyborowi Sarkozy`ego na prezydenta Francji.
Jan L. FRANCZYK