[2020.07.24] Zmierzch Platformy, klapa Lewicy
Dodane przez Administrator dnia 24/07/2020 20:15:55
Co może wydarzyć się w polityce w ciągu najbliższych miesięcy? Po pierwsze będziemy z rozbawieniem obserwować, jak Platforma naciąga wynik wyborczy twierdząc, że tak właściwie to ona niemal wygrała wybory. Ale słowo niemal ma tu duże znaczenie. Przypomnijmy sondażowy wynik Kidawy-Błońskiej, który pokazywał, na ile może liczyć Platforma jako partia. Wymiana kandydata pozwoliła większość wyborców odzyskać, ale na jak długo? Już dwa tygodnie po wyborach rysuje się podział na Platformę Budki (czyli tzw. starych) i Platformę Trzaskowskiego (tzw. młodych), który może też powołać „ruch społeczny”, obok albo zamiast Platformy. A jest jeszcze Schetyna, który czai się za ich plecami. Po drugie w drugiej turze Prawo i Sprawiedliwość wygrało nie z Platformą, ale z całą zjednoczoną opozycją. Na Trzaskowskiego oddali głosy wyborcy Biedronia i Hołowni, ale także Kosiniaka-Kamysza i po części Bosaka. Zwycięstwo Andrzeja Dudy w tych warunkach oznacza ogromny sukces, a równocześnie gorzką porażkę Platformy.
Rozliczenia już trwają, Budka nie obroni się przed krytyką, a Trzaskowski jest polityczną wydmuszką, bez własnych poglądów i bez niezbędnych umiejętności. Nadaje się może na przewodniczącego stowarzyszenia, którego powstanie zapowiadał w Gdańsku, ale z pewnością nie na lidera poważnego ugrupowania. Tymczasem z Platformy zaczną odchodzić posłowie i działacze, rozczarowani przegranymi wyborami. Teraz zemści się przyciąganie lewicowych aktywistów, zwolenników obyczajowej rewolucji, którzy pociągnęli Platformę na lewo i dziś trudno będzie odzyskać polityczną równowagę. Ostatnią bronią są samorządy, ale gdy one zorientują się, że szyld Platformy nie służy w relacjach z rządem, odpłyną jeszcze przed lokalnymi wyborami. Przetrącona nadzwyczajna kasta i wyparte z rynku opozycyjne media, najczęściej niemieckie, też nie okażą się skutecznymi sojusznikami. Budowana przez Platformę tzw. liberalna demokracja dożywa swoich dni.
Lewica mogłaby walczyć o spadek po Platformie, ale w międzyczasie poniosła druzgoczącą porażkę. Czarzasty robi jeszcze dobrą minę do złej gry, ale już widać, że propagowanie homoseksualizmu i innych odmienności na dobre lewicy nie wyszło. Starzy wyborcy SLD na Biedronia głosować nie chcieli, tym samym wynik wyborów okazał się dla Lewicy kompromitujący. Za chwilę Lewica podzieli się na odrębne partie i w kolejnych wyborach do Sejmu nie wejdzie. Pozorowanie zjednoczenia SLD z Nowoczesną, przy poparciu partii Razem, dowodzonej przez Zandberga, szybko okaże się fikcją. Udawanie bolszewików, m.in. głosowanie w Sejmie przez podniesienie zaciśniętej pięści (co chyba jest prawnie zabronione), zwolenników nie przysporzy. Sejmowa lewicowa zbieranina też zacznie szukać sobie bezpieczniejszej przystani, niż sfrustrowana gromadka Czarzastego. Parady „równości” zamiast programu socjalnego i troski o pracowników odstraszą lewicowych związkowców, którzy pójdą własną drogą. Być może Lewicę wchłonie jakaś polska podróbka „zielonych”, tak jak to się dzieje na Zachodzie. Czy jednak działacze SLD poważnie potraktują takie „ekologiczne” postulaty, jak zakaz używania samochodów czy likwidacja połączeń lotniczych?
Ryszard Terlecki