[2020.06.26] Nad Wisłą w Łęgu (2)
Dodane przez Administrator dnia 26/06/2020 19:48:09
Brania zaczęły się około dziesiątej przed południem. Najpierw ja złowiłem niewielkiego leszczyka, a później Andrzej wyciągnął drugiego. Nie był duży, ale ładny, zdrowy. Mierzył dwadzieścia dwa centymetry. Dostał buziaka i w dobrej formie wrócił do wody. Oba leszcze wzięły na białe robaki. Od jedenastej brania ustały. Sygnalizacyjne bombki zwisały nieruchomo. Nieruchome były też bombki na zestawach Leszka, który – odmiennie niż my - łowił na czerwone robaki.
Była trzecia po południu, gdy bombka na jednym z zestawów Leszka wręcz walnęła o kij. Leszek podbiegł do wędki. Zaciął. - Jest? - spytał Andrzej. - Chyba tak – odparł Leszek, chociaż nie musiał nic mówić, bo wygięta szczytówka mówiła sama za siebie. A rybę jakby zamurowało. Leszek nie był w stanie ściągnąć nawet pół metra żyłki. Po dwudziestu minutach zdecydował się na rozwiązanie siłowe, które skończyło się zerwaniem przyponu. Nie dowiedzieliśmy się, co było po drugiej stronie kija. W pobliżu były zatopione korzenie. Najprawdopodobniej ryba uciekła pod korzeń i zawinęła żyłkę wokół niego. Na wyciągnięcie ryby nie było szans.
Jakub Kleń


Andrzej ze złowionym przez siebie leszczykiem.