[2020.05.29] ROBIĄ NAS W KONIA
Dodane przez Administrator dnia 29/05/2020 19:46:08
W ostatnich dniach, mimo dość chłodnej pogody, było gorąco w życiu społeczno-politycznym. Kandydat na prezydenta pan Tanajno zorganizował manifestacje cierpiących biedę przedsiębiorców i zapłacił za to zatrzymaniem przez policję, a ludzie którzy szli za jego nawoływaniem zostali bezwzględnie spacyfikowani. Kordony policyjne otoczyły małą grupkę demonstrantów i pojedynczo ich wyłuskiwały, prowadząc do suk policyjnych. Przy okazji do saka wpadł nawet senator RP. Najgorsze w tym wszystkim, że policjanci powołując się na przepisy prawa, sami je łamiąc, rozpędzili ludzi, którzy zresztą już chcieli się rozejść. Dziwnym trafem inna prorządowa manifestacja w obronie rodzin nie została przez policję rozwiązana i była traktowana jako legalna. Wynika z tego, że to samo prawo jest różnie interpretowane w zależności od wygody władzy.
Szczytem policyjnej nadgorliwości było zatrzymanie rowerzystki wraz z jej rowerem pod stacją radiową Trójki na Myśliwieckiej w Warszawie, tylko za to, że miała hasło nawołujące do poszanowania demokracji. Kobietę, po niczym nieuzasadnionym uprowadzeniu na komisariat, zwolniono, ale ukarano solidnym mandatem. To nowa metoda władzy na zbieranie pieniędzy na własne potrzeby lub rozdawnictwo, które ma utrwalać władzę. Coraz więcej zwykłych ludzi otrzymuje mandaty i wysokie kary administracyjne za naruszenie prawa stanu epidemii, gdy ludzie władzy popełniają te same czyny i śmiejąc się w kułak tłumaczą, że to ich nie dotyczy. Tak uczynił premier Morawiecki zasiadając w restauracji z osobami towarzyszącymi bez zachowania odległości mówiąc, że nie przestrzega tylko zalecenia. Okazało się, że człowiek, który podpisuje i firmuje zarządzenia ograniczające zwykłych ludzi nie miał racji i rzecznik prasowy rządu przepraszał za zachowanie premiera, twierdząc, że premier został wprowadzony w błąd?!
Nie ma natomiast żadnego wytłumaczenia dla premiera i jego ministra zdrowia, którzy mają pełną świadomość o zgromadzonym potężnym majątku, próbując go ukryć przed opinią publiczną, wskazując na rozdzielność majątkową z małżonkami. Jeśli został on zgromadzony legalnie, to dlaczego go ukrywają? Dotyczy to w szczególności ministra Szumowskiego, który kierował organami władzy mającymi wpływ na przydział pieniędzy dla firm prowadzonych przez niego, a potem brata i żonę. Jak można zarzucać poprzednikom skok na kasę, gdy przedstawiciele obecnej władzy czynią to samo tylko w sposób zwielokrotniony w sytuacji, gdy coraz więcej ludzi wpada w kłopoty finansowe.
Wreszcie sprawa wyboru Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Prezydent RP szybko dokonał wyboru, bez prawomocnej uchwały Zgromadzenia Ogólnego SN, pani sędziny będącej kiedyś wiceministrem sprawiedliwości przy boku Zbigniewa Ziobry. Uzasadnił to przewrotnie, że wybrał najlepszego kandydata w sytuacji, gdy inny sędzia otrzymał ponad dwukrotnie większe poparcie sędziów SN, a sam prezydent kiedyś przy innym wyborze przyznał, iż ma to dla niego istotne znaczenie.
Pani sędzina rozbrajająco przyznała w swoim wysłuchaniu przed sędziami Sądu Najwyższego, iż ludzie nie są końmi. Nie powinno się zatem patrzeć z której stajni pochodzą, a liczy się dorobek. A jednym z jej dorobków jest wypływ danych sędziów i prokuratorów (ciekawe do kogo i za ile?) ze szkoły, którą prowadziła jako szefowa, długo nie mogąc się z nią rozstać, nawet po uzyskaniu nominacji do SN przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. Zresztą do tego „dorobku” się przyznała twierdząc, że takie sytuacje się zdarzają?! Fakt ludzie nie są końmi, więc tym bardziej, nie lubią jak się ich robi w konia.
SŁAWOMIR PIETRZYK