[2007.06.06] Bilet w jedną stronę
Dodane przez Administrator dnia 06/06/2007 17:40:28
Kwaśniewski wraca. Z wykładów po Stanach Zjednoczonych, z wojaży po południowych morzach, z wizyt u wschodnich oligarchów, którzy hojnie wspierają jego fundację? Wraca, aby stanąć na czele partyjki dawnych PZPR-owskich aparatczyków i garstki emerytów Unii Wolności? Naprawdę chce być premierem? Znowu z Oleksym, Szmajdzińskim, Millerem i Łybacką będzie walczyć o dziesięć, może piętnaście procent głosów w parlamentarnych wyborach? A może wcześniej zostanie eurodeputowanym? Potrzebuje immunitetu, czy pieniędzy? Brakuje mu sławy, czy chce uniknąć pytań prokuratorów? To są wątpliwości, które wypowiadają gazety po niedzielnych występach byłego prezydenta na konwencji programowej SLD w Warszawie.
Pytań jest zresztą więcej. Czy rozwiały się marzenia o nowej partii i nadal przyjdzie mu znosić towarzystwo weteranów komunizmu? Czy zamiast szerokiego frontu od Olechowskiego do Geremka i od Rakowskiego do Borowskiego, pozostanie skromna koalicja Lewicy i Demokratów? Za liberalizmem opowiedziała się Platforma Obywatelska, co więc pozostanie krezusom z SLD? Oni – elita finansowa Polski – znowu będą upominać się o emerytów i bezrobotnych? A może zreformują służbę zdrowia, to znaczy przywrócą specjalne kliniki dla wybranych, a zamiast podwyżek dla reszty lekarzy zaproponują powrót do wszechobecnych łapówek?
Mieliśmy niedawno do czynienia z ruchem protestu, zrodzonym ze strachu przed lustracją. Teraz szykuje się wielki front obrony lewych pieniędzy i liga na rzecz przywrócenia utraconych przywilejów. Warszawskie sądy nie chcą sądzić lewicowych aferzystów, bo musiałyby przesłuchiwać polityków z pierwszych stron gazet. Oczyszczanie państwa z korupcji i afer coraz częściej grzęźnie w proceduralnych kruczkach i prawniczych protestach. Więc i tym razem nie uda się zbudować państwa prawa?
Kiedyś, kilkanaście lat temu, lewica szła do wyborów pod hasłem: „Nie obronisz się sam”. To hasło oznaczało, że tylko silna postkomunistyczna partia obroni swoich zwolenników przed rozliczaniem przeszłości, przed wyjaśnianiem źródeł podejrzanych dochodów, przed ujawnianiem tajemnic bezpieki i informacji wojskowej. Taka partia sprawdziła się wtedy jako zapora przed lustracją, prywatyzacją, dekomunizacją. Ale teraz znów wracają upiory przeszłości, znów ktoś chce ubeckim zbirom odbierać zasłużone emerytury, znów ktoś chce ukarać morderców z „Wujka” i zleceniodawców zabójstwa księdza Popiełuszki, znów padają pytania o moskiewskie pieniądze i rozkradziony społeczny majątek. Znowu, jak w 1990 roku, ktoś chce „przewietrzyć Polskę”. Wtedy się nie udało, ale czy może udać się teraz?
„Wszystkie ręce na pokład” – woła Kwaśniewski. „Poprzecie mnie albo zginiecie” – cytuje jego słowa jeden z centralnych dzienników. Obrońcy szemranej polityki jeszcze raz zwierają szeregi. Tylko czy dzisiaj w obronie majątków Kwaśniewskiego i Millera znowu stanie lewicowe pospolite ruszenie? Czy znowu cofniemy się w czasie?
Ryszard Terlecki