[2007.04.28] Krakowska drzemka
Dodane przez Administrator dnia 28/04/2007 16:11:31
Otrzymaliśmy od losu nieoczekiwany prezent: Polska i Ukraina będą organizatorami piłkarskich Mistrzostw Europy w 2012 roku. Dostaniemy nie tylko spore dotacje z Unii Europejskiej, ale z pewnością zarobimy na mistrzostwach duże pieniądze. Inne państwa Środkowej Europy mogą tylko marzyć o takim sukcesie.
Inna rzecz, że nie wiadomo, czy zdążymy wszystko przygotować na czas. Czy zbudujemy stadiony, autostrady, lotniska, hotele? Czy cztery polskie miasta, w których odbędą się mecze, będą w stanie zapewnić kibicom nie tylko bilety wstępu, ale także dojazd, noclegi i wyżywienie na odpowiednim poziomie? Konkurować będziemy z czterema miastami ukraińskimi, co może skłaniać do optymizmu, ale tym bardziej każda wpadka zostanie bezlitośnie skomentowana w całej Europie.
Na liście miast, które najwięcej zyskają na mistrzostwach, zabrakło Krakowa. Nasza oferta wypadła słabiej niż oferta Warszawy, Wrocławia, Gdańska i Poznania. Dostaliśmy, wraz z Katowicami, rolę miasta rezerwowego, na wypadek, gdyby jeden z głównych stadionów z jakiegoś powodu zawiódł. Niestety: autostrady, linie szybkiej kolei, obwodnice oraz gruntowna modernizacja nawierzchni dróg i ulic ominą Kraków. Po co jednak władze miasta miały brać sobie na głowę dodatkowy kłopot? Lepiej niech inni teraz martwią się o dotrzymanie terminów – w Krakowie na same pozwolenia na budowę trzeba czekać do czterech lat. Będziemy więc mistrzostwa oglądać w telewizorach, chyba że wybierzemy się do Wrocławia lub Lwowa.
Ponieważ Lwów znalazł się na liście miast ukraińskich, w których również rozgrywane będą mistrzostwa, Kraków ma szansę coś zyskać na tej wielkiej sportowej imprezie. Otóż o kilka lat wcześniej, niż to planowano, zbudowana zostanie autostrada A-4, w części od Krakowa do granicy Ukrainy. Skończy się koszmar korków na drodze do Tarnowa, a jazda samochodem do Przemyśla będzie trwała około dwóch godzin.
Oczywiście większość kibiców poleci samolotami, inni – poruszający się autokarami – tylko przejadą przez Kraków. Trudno się przecież spodziewać, by przybysze z Zachodniej Europy zdecydowali się na jazdę naszymi powolnymi i brudnymi pociągami, nie zapewniającymi choćby elementarnego komfortu. Może jednak, choćby jakaś drobna cząstka tego tłumu zmierzającego na wschód, zatrzyma się w Krakowie? Czy za pięć lat, będziemy mieli im coś do zaoferowania, oprócz piwa w pubach oraz kopalni soli w Wieliczce? Obawiam się, że nie. Sami skazujemy się na rolę miasta nie nadążającego za zmieniającym się światem, a sądząc po planach na najbliższe lata, dystans już nie tylko do Europy, ale do Wrocławia czy Gdańska, będzie się szybko powiększał. Kompromitujący poziom obchodów rocznicy lokacji Krakowa, która mogła być okazją do promocji miasta, a została całkowicie zmarnowana, jak najgorzej świadczy o naszych możliwościach. Będziemy więc patrzeć, jak rozwijają się inni oraz pocieszać, że przynajmniej nie musimy podejmować żadnego nadzwyczajnego wysiłku. Pogrążony w drzemce miasto, spokojnie prześpi także Mistrzostwa Europy.
Ryszard Terlecki