[2007.04.21] Zmarnowana okazja
Dodane przez Administrator dnia 21/04/2007 12:35:18
Za dwa miesiące Kraków obchodzić będzie 750 rocznicę lokacji miasta na prawie magdeburskim, czyli według przepisów, które w średniowieczu uznawano za najbardziej korzystne dla rozwoju i dobrobytu. Oczywiście, nie znaczy to, że już wcześniej Kraków nie był dużym i ważnym miastem, jednak nadanie mu praw przez księcia Bolesława Wstydliwego, zarówno porządkowało plany dalszej rozbudowy, jak i regulowało prawa i przywileje mieszkańców.
Rocznica lokacji jest okazją do świętowania, a także skutecznym sposobem promocji Krakowa, nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim za granicą. W związku z tym już od dłuższego czasu planowano rozmaite atrakcje, które na czas uroczystości mogłyby przyciągnąć nieco innych turystów, niż weekendowych bywalców pubów i amatorów podejrzanych rozrywek.
Niestety, większości tych planów nie udało się zrealizować. Na Placu Szczepańskim miało stanąć średniowieczne miasto w miniaturze – niestety, wybitnym fachowcom od zarządzania Krakowem nie udało się znaleźć odpowiednich wykonawców i makiety miasteczka nie będzie. Myślano o zorganizowania zjazdu wybitnych osobistości z kraju i ze świata – ale z pomysłu zrezygnowano, bo nie wiadomo było kogo zaprosić. Poza imprezami, które i tak odbywają się co roku, takimi jak wianki czy lajkonik, zaplanowano jedynie parę wystaw i występów, a także atrakcji z gatunku corocznych Dni Krakowa, takich jak parada smoków i pokazy balonów. Gdyby Myślenice obchodziły rocznicę swojej lokacji, z pewnością zdobyłyby się na bardziej oryginalne pomysły. Wymyślono także uroczyste posiedzenie Rady Miasta w Teatrze Słowackiego – które poza radnymi nikogo przecież nie obchodzi. Za to magistrat będzie można zwiedzać w ramach „dnia otwartego”, co jest już szczególnym kuriozum, bo magistrat powinien być codziennie otwarty dla mieszkańców, a nie tylko od święta. O amatorszczyźnie i niekompetencji osób odpowiedzialnych za rocznicowe uroczystości najlepiej świadczy fakt, że nie tylko nie zdołano wymyślić okolicznościowego hasła, promującego rocznicę lokacji Krakowa, ale nikt nawet nie wpadł na to, że takie hasło może być potrzebne.
Będziemy więc świętować na Rynku, przedzielonym drucianymi płotami (znaczna jego część nadal jest zamknięta z powodu niedokończonego remontu podziemi). Obejdziemy się także bez planowanego pomnika księcia Bolesława Wstydliwego, ponieważ konkurs nie przyniósł żadnego projektu godnego uwagi, a skoro odbył się w ostatniej chwili, nie starczyło już czasu na jego powtórzenie. W zakorkowanym, brudnym i odrapanym mieście będziemy się cieszyć, że wciąż jeszcze hotele są pełne, a turyści nie pojechali gdzieś indziej. Szanowny komitet obchodów wysłucha koncertu Rubika, a następnie uda się na bankiet, aby wypić zdrowie podatników, a zwykłym mieszkańcom przyjdzie popukać w metalowy czerep, nie wiadomo dlaczego od dłuższego już czasu porzucony w pobliżu Ratusza.
Ryszard Terlecki