[2016.09.09] Wstydliwe togi
Dodane przez Administrator dnia 09/09/2016 09:49:31
Spór wokół Trybunału Konstytucyjnego jest już tak nudny, że trudno o nim pisać lub czytać. Komedia rozgrywana przez paru sędziów, którym przewróciło się w głowach i wyobrażają sobie, że są najwyższą władzą w Polsce, przez chwilę mogła być nawet zabawna, po miesiącach stała się jednak nieznośnie rozwlekła. Latem wydawało się, że dobrze bawi się już tylko sędzia Rzepliński, niestety wciąż za nasze pieniądze. Nawet działacze KOD-u, który miał stać się polityczną przybudówką Trybunału (albo odwrotnie), przestali wierzyć, że ich donosy w Brukseli zajmują jeszcze kogokolwiek, poza grupą sędziowskich emerytów z Komisji Weneckiej. Nieoczekiwanie pojawiły się dwa nowe wątki, które na nowo rozpalają emocje.
Po pierwsze w Warszawie zebrał się kongres sędziów, a raczej zjazd sędziowskiej elity (z racji podeszłego wieku i raczej nieskromnych dochodów), który owacją na stojąco powitał swojego bohatera, sędziego Rzeplińskiego. Jeden z prawniczych celebrytów, co gorsza z Krakowa, bredził coś o groźbie totalitaryzmu, a sędziowska publiczność słuchała tego w zachwycie. Jakoś za komuny, gdy ów sędzia zaczynał zawodową karierę (a jego nauczycielami byli uczelniani oportuniści), nie było słychać o jego odwadze czy umiłowaniu prawniczej niezawisłości.
Dlaczego zwykli ludzie nie wierzą w sprawiedliwość? Bo nauczyły ich tego sądy, ferujące wyroki w interesie bogatych i ważnych. I tu jest drugi wątek, tym razem mocno aferalny. Warszawskie szajki, przeprowadzające złodziejskie prywatyzacje, nie mogły przecież działać bez pomocy kancelarii adwokackich i życzliwości sądów. Aferzyści korzystali z pomocy prawników, adwokatów, notariuszy, sędziów. Ich nazwiska już pojawiają się w doniesieniach medialnych, z pewnością poznamy ich znacznie więcej. Strach przed utratą posad i majątków każe im wygłupiać się na politycznych mityngach. Kiedy przyjdzie rozliczenie przed prawdziwym prawem, będą krzyczeć, że to represje polityczne i zemsta za „obronę demokracji”. Na kongresie sędziów brylowali politycy Nowoczesnej i Platformy. Co tam robili wśród „niezawisłych” sędziów? Czy to od pana Petru sędziowie mają uczyć się przestrzegania Konstytucji?
Po latach mści się zaniechanie, do jakiego dopuszczono przy okrągłym stole i w następnych latach. Nie oczyszczono środowiska sędziów i prokuratorów z tajnych donosicieli bezpieki, z gorliwych wykonawców poleceń komunistycznej partii. To oni zakazili całe środowisko swoją bezczelnością i łapczywością. A potem wychowali gromadę swoich uczniów, często zresztą powiązanych rodzinnie. O ile szeregowi sędziowie wspierają zapowiadaną reformę, to prawniczy bonzowie boją się jej jak ognia. I słusznie, bo pozbawi ich możliwości stawiania się ponad Parlamentem, ponad Konstytucją, a przede wszystkim ponad uczciwością.
O sędziach i adwokatach, uwikłanych w „reprywatyzację” będziemy słuchać i czytać w najbliższych miesiącach. Z pewnością nie tylko w Warszawie, bo już mówi się głośno o podobnych skandalach w Krakowie. Choćby o znajdowaniu wątpliwych spadkobierców opuszczonych kamienic. Setki eksmitowanych osób, które bezradnie upominały się o sprawiedliwość, teraz zapewne pojawią się na procesach. Bo sprawiedliwość, chociaż nierychliwa, musi w końcu zwyciężyć, nawet z nieuczciwymi prawnikami.
Ryszard Terlecki