[2016.09.02] Nie tylko Warszawa
Dodane przez Administrator dnia 02/09/2016 12:42:33
Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy i wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej nie zamierza podać się do dymisji. Afera, która zatacza coraz większe kręgi, na razie w Warszawie, pokazuje skalę patologii władzy, sprawowanej przez 8 lat przez polityków i urzędników, bez jakichkolwiek skrupułów sięgających po cudzą własność, najczęściej własność publiczną, traktowaną przez nich jako niczyja. Dziś prezydent Warszawy, zdenerwowana i wystraszona, usiłuje wykręcić się od odpowiedzialności i wyrzuca z pracy urzędnicze płotki. Równocześnie zapowiada kontrole i audyty, tak jakby nie miała na to minionych dziesięciu lat sprawowania władzy w stolicy. Tym bardziej, że sama jest profesorem prawa (!), a na jej usługach pozostają znane i drogie kancelarie prawne. A przecież o możliwych warszawskich przekrętach informacje w mediach pojawiały się już wcześniej, na co władze Warszawy odpowiadały lekceważącym wzruszeniem ramion.
Platforma murem staje za swoją wiceprzewodniczącą, tak jak wcześniej stawała w obronie innych skompromitowanych polityków. Przez lata rządów PO większość afer udawało się uciszyć, co wśród działaczy tej partii rodziło przekonanie, że zawsze pozostaną bezkarni. Stąd taka histeria po przegranych wyborach, stąd mobilizacja rozmaitych przybudówek PO, stąd marsze Komitetu Obrony Demokracji, stąd strach, że za złote lata przyjdzie teraz odpowiadać, także przed wymiarem sprawiedliwości. I to nie przed sędziami na telefon, ale przed rzetelnymi sądami, dla których tytuły i majątki podejrzanych nie będą miały znaczenia.
Jest takie przysłowie, że ryba psuje się od głowy. Skoro najwyższe władze partii, zarządzające państwem, ale także samorządami, mogły przez lata pozostawać poza wszelką kontrolą, to działacze na niższych szczeblach uznali, że również oni mogą liczyć na wyrozumiałość odpowiednich służb. I rzeczywiście tak było, dopóki PO-PSL pozostawały przy władzy. Dziś, gdy dopiero ruszają pierwsze rozliczenia, podnosi się larum, a równocześnie usiłuje się sparaliżować wymiar sprawiedliwości, łamiąc Konstytucję i depcząc obowiązujące prawo. Na szczęście nawet dotychczasowi zwolennicy PO widzą, że zostali oszukani i nie zamierzają stawać w obronie polityków, wylansowanych przez TVN i Gazetę Wyborczą.
Dobrze się stało, że afera wokół złodziejskiego przejmowania gruntów, kamienic czy mieszkań, wybuchła w stolicy. To pozwoli przyjrzeć się rozmaitym szajkom, które przez wiele lat bezkarnie działały w innych miastach. Lista tych miast jest długa, wystarczy wymienić tylko największe: Kraków, Łódź, Poznań, Gdańsk, a potem wiele innych, także tych znacznie mniejszych. Rozliczenie afery warszawskiej pozwoli skierować uwagę i mediów, i prokuratury, na inne podejrzane transakcje. Można mieć nadzieję, że posypią się wyroki, skurczą złodziejskie majątki, zgasną błyskotliwe kariery. Niestety, koszty społeczne tej operacji będą olbrzymie, a jednym ze skutków będzie dalszy upadek autorytetu niektórych zawodów, w tym samorządowych urzędników i prawników, bo trzeba pamiętać, że tego rodzaju przestępcze operacje zawsze miały odpowiednią osłonę prawną.
Gronkiewicz-Waltz powinna podać się do dymisji i czekać na wynik działań prokuratury oraz sądów. Już teraz jest oczywiste, że nadużycia miały miejsce. Skandal jest tym większy, że dotyczy stolicy. Co wcale nie znaczy, że gdyby doszło do ujawnienia podobnych afer w innych miastach, np. w Krakowie, będzie można traktować je bardziej pobłażliwe.
Ryszard Terlecki