[2016.01.07] Opozycyjna licytacja
Dodane przez Administrator dnia 07/01/2016 19:25:59
Dzisiejsza antyrządowa opozycja usiłuje przekonać polityczną publiczność, że walczy przeciwko zmianom, wprowadzanym przez Prawo i Sprawiedliwość. W rzeczywistości jednak walczy sama ze sobą. Dlaczego? Ponieważ trwa bardzo brutalna rywalizacja pomiędzy Platformą Obywatelską, a nową partyjką Petru, o tytuł głównego obrońcy korupcyjno-aferalnego układu. Platforma osłabiona kolejnymi porażkami (najpierw Komorowskiego, potem Kopacz) nie może podnieść się z upadku, a Schetyna ma niewielkie szanse, żeby pozbierać przynajmniej część dawnych zwolenników partii nieograniczonej władzy i szemranych interesów. Tymczasem w Sejmie pojawiła się Nowoczesna, uważana za nową inwestycję banków i głównych mediów, zbudowana w pośpiechu przed wyborami w obawie, że Platforma nie będzie w stanie obronić łupów najważniejszych udziałowców III RP. Na czele tej partii (która na razie istnieje tylko w Sejmie), stanął Petru, dawny asystent Frasyniuka i protegowany Balcerowicza, któremu dotąd nie udało się zrobić kariery, ani w polityce, ani w bankowości. Wokół niego zebrano trochę politycznych nieudaczników, dodano im gromadkę ambitnych sekretarek i wysłano do organizowania ogłupianych przez telewizję obywateli pod hasłami rzekomej obrony demokracji.
Teraz Platforma usiłuje licytować się z tym nowym wynalazkiem starego układu i udowadniać, że ona też jest w stanie zmierzyć się z rządami PiS. Jednak ani krzyk Nowoczesnej (w tle tego krzyku niektórzy słyszą dyskretny szelest banknotów), ani awantury wywoływane przez kilku politycznych chuliganów z PO, nie przyniosły efektu. Wystraszony Siemoniak, kandydat Tuska na lidera Platformy, musiał pospiesznie zrezygnować z walki o fotel szefa partii, bo mogło się okazać, że większość działaczy w międzyczasie przeniosła się już do Petru. Niektórzy z liderów Platformy otwarcie nawołują do zwinięcia sztandarów i zjednoczeniu z Nowoczesną.
Walka w obrębie opozycji będzie trwała zapewne jeszcze przez kilka miesięcy. Petru może liczyć na efekt nowości, ale nie ma partyjnych struktur i nie zbuduje ich z sierot po Unii Wolności. Schetyna musi się liczyć z rozliczaniem działaczy jego partii z udziału w aferach, tych znanych i tych, które dopiero wyjdą na światło dzienne. Obaj nie będą mieli łatwego zadania.
PSL usiłuje dołączyć swoje popiskiwanie do krzyków opozycji, ale słabnie z każdym dniem, a szczególnie z utratą każdej kolejnej synekury. Kosiniak-Kamysz nie nadaje się na chłopskiego przywódcę i prędzej czy później jego partia zostanie wchłonięta przez silniejszych. Z kolei Kukiz, który z antysystemowca przekształcił się w partyjnego lidera, nie wie, czy wybrać drogę współpracy z rządem, czy zasilić szeregi obrońców III RP. Tak czy inaczej będzie mu trudno dłużej niż przez parę miesięcy utrzymać 40 posłów w politycznym zawieszeniu.
Wbrew pozorom z pierwszych tygodni, opozycja oparta wyłącznie na krzyku i sejmowych awanturach osłabnie w miarę opadania politycznych emocji. Tym bardziej, gdy okaże się czego w rzeczywistości bronią sejmowi pyskacze. A jeżeli szeregi wodzirejów antyrządowej demagogii opuści publiczna telewizja, to trudno spodziewać się, aby front walki z nową władzą poszerzał się o nowe środowiska. Opozycja ma swoje miejsce w demokratycznym państwie, ale pod warunkiem, że jest w stanie pogodzić się z wynikiem demokratycznych wyborów.
Ryszard Terlecki