[2015.08.20] WAKACJE Z KLENIEM
Dodane przez Administrator dnia 20/08/2015 18:31:40
Co prawda, sezon urlopowo-wakacyjny powoli dobiega końca, ale warto skorzystać z dobrej pogody i wybrać się na klenie. Klenie – jak można przeczytać we wszystkich niemal podręcznikach i poradnikach wędkarskich – można łowić przez cały rok. Przekonałem się o tym zresztą osobiście, gdy pod koniec grudnia ubiegłego roku, z małego potoku Niedźwiedź wyciągnąłem małego klonka.
Wędkarze mieszkający na terenie Małopolski są w tej dobrej sytuacji, że na naszym terenie sporo jest rzek, w których klenie spotyka się niemal nagminnie. Dobrym łowiskiem kleni jest Dunajec, sporo ich jest w niewielkiej Uszwicy, a dorodne klenie spotkać można także w mniejszych rzeczkach i potokach naszego regionu – jak choćby w Niedźwiedziu, który stanowi dopływ Uszwicy.
Ja szczególnie lubię polować na te ryby w małych rzeczkach i podgórskich potokach. Bo spotkanie z kleniami w rzekach średnich i małych, dostarcza sporo przeżyć estetycznych. Klenie z małych, czystych rzek i potoków bywają przepięknie wybarwione. Ich łuska skrzy się ciepłym, lekko przyżółconym srebrem. Każda, jak w misternym ornamencie, otoczona jest ciemną obwódką. Płetwy takiego klenia maźnięte są pomarańczem, a płetwa odbytowa jest krwistoczerwona, otoczona czarnym rantem. Takie klenie są piękne niczym ozdobne rybki hodowane w akwariach. Są też niezwykle waleczne.
Ktoś może pomyśli, że w takie małej rzece czy potoku, kleń ma mniejsze szanse ucieczki, czmychnięcia, zerwania się… Nic bardziej mylnego. To właśnie w takich niewielkich rzeczkach łatwiej mu wplątać się w chaszcze, dać nura pod podmytą skarpę brzegową, schować pomiędzy wrośniętymi w dno, odkrytymi korzeniami nabrzeżnego drzewa czy niespodziewanie zniknąć za zakrętem. Klenie w takiej rzeczce mają fory od samego początku. Niełatwo go więc w takim środowisku złowić. Tym bardziej, że jest to ryba nadzwyczaj ostrożna. A w małych rzeczkach czy potokach jest ostrożna wręcz do przesady. Tutaj bardzo łatwo ją spłoszyć. Byle hałas sprawia, że odpływa lub zaszywa się w jakiejś podwodnej dziurze. A przestraszony kleń nie wyjdzie do najbardziej smakowitej przynęty. W tym kontekście warto pamiętać, że klenie mniej płoszy brodzenie po wodzie niźli najbardziej nawet ostrożne dreptanie po brzegu.
Jeśli chodzi o przynęty, to klenie nie są zbyt wybredne. W czerwcu i lipcu z reguły sprawdzały mi się wiśnie i czereśnie. W sierpniu (tam, gdzie przepisy pozwalają) często łowię je na niewielkie rosówki, zebrane poprzedniego dnia wieczorem w zroszonej trawie. Z reguły stosuję wtedy przepływankę z kulą wodną. Prowadzę zestaw z lekkim przytrzymywaniem, w taki sposób, by haczyk z przynętą wyprzedzał pozostałą część zestawu. Pozwalam, by rosówka niesiona była wodą do momentu, aż dostrzeże ją jakiś kleń. I wtedy właśnie zaczyna się to, co w łowieniu kleni lubię najbardziej.
Jakub Kleń