[2015.08.11] Okoniowe żniwa (II)
Dodane przez Administrator dnia 11/08/2015 00:12:05
Pierwsze, delikatne branie miał Leszek. Było gdzieś około piątej, gdy sygnalizacyjna bombka na jego kiju zaczęła nerwowo podrygiwać. Po chwili znieruchomiała i znów zaczęła swoje podrygiwania. Leszek delikatnie przyciął. - Masz coś? - zapytał Andrzej. - Chyba nie – odparł Leszek zwijając zestaw. Ale gdy zanętowa kula była już blisko brzegu, wszyscy zauważyliśmy coś srebrnego na końcu zestawu. - A jednak coś się przyczepiło – skonstatował Andrzej. Tymczasem Leszek wyciągnął z wody małego okonka, mierzącego, tak na oko, z dziesięć centymetrów. Maluch na szczęście zaciął się płytko, więc nie było problemu z wypięciem haczyka i okonek mógł szczęśliwie powędrować z powrotem do jeziora. - No, przynajmniej coś się dzieje – zauważyłem, gratulując Leszkowi pierwszej ryby. - Oby tylko nie skończyło się na takich maluchach – odparł Leszek, nawlekając na haczyk żwawą rosówkę, która po chwili, tak jak jej koleżanki na pozostałych kijach, znalazła się w wodzie.
Złowiony przez Leszka okonek był co prawda wręcz mikroskopijny, ale wyraźnie rozbudził nasze wędkarskie apetyty. Mieliśmy nadzieję, że tego dnia połowimy. Że połowimy z sukcesem. Ale, jak na razie, na wszystkich kijach panował spokój. Zabraliśmy się więc za wczesne śniadanie.

(Dokończenie w przyszłym tygodniu)
Jakub Kleń


Leszek delikatnie zaciął.