[2015.07.16] ZACZYNAM SIĘ NIEPOKOIĆ
Dodane przez Administrator dnia 16/07/2015 20:10:59
Z coraz większym niepokojem obserwuję to co dzieje się w Polsce i wokół mnie. Zacznę od tych dużych spraw. Jeden z czołowych działaczy Prawa i Sprawiedliwości Janusz Wojciechowski, prawnik i były sędzia, a obecnie „europoseł” i pomysłodawca biura porad prawnych „Dudapomoc” zgłosił, co najmniej kontrowersyjne, propozycje dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Zaproponował bowiem przywrócenie rewizji nadzwyczajnej i wprowadzenie „kasacji prezydenckiej”, co w sytuacji, gdy prezydentem elektem jest przedstawiciel obozu PiS, zaczyna zastanawiać.
Rewizja nadzwyczajna znana była w PRL-u i miała ewidentnie wydźwięk polityczny. To „mądra” władza dawała sygnał sądowi, że powinien zmienić swoje rozstrzygnięcie. Oczywiście wybiórczo, bo rewizja była nie prawem każdego, tylko łaską władzy. Zniesiono ją w 1995 roku i zastąpiono normalną kasacją, którą można wnieść przy zachowaniu wszelkich procedur prawniczych.
Kasowanie przez prezydenta wyroków sądowych byłoby naruszeniem Konstytucji RP i zasady sądowego wymiaru sprawiedliwości. To coś więcej, bo oznaczałoby złamanie fundamentalnego paradygmatu współczesnej demokracji, jakim jest trójpodział władz wymyślony kiedyś przez hrabiego Monteskiusza, na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Byłaby to próba powrotu do zamierzchłej historii, gdy łaskawy król skupiał w swoim ręku całą władzą wykonawczą, dużo ustawodawczej, a także odwoławczą sądowniczą. To już nawet nie mocny system prezydencki, znany np. w Stanach Zjednoczonych, gdzie prezydent posiada wszystkie atrybuty władzy wykonawczej jako stojący na jej czele, i posiadający pewne elementy władzy ustawodawczej, ale nie mający żadnego wpływu na sądownictwo. Mam nadzieję, że prezydent elekt Andrzej Duda, prawnik z wykształcenia posiadający dużą wiedzę nie będzie chciał skorzystać z tych życzliwych propozycji płynących z jego obozu politycznego, naruszających fundamentalne zasady demokracji.
Na koniec poruszę wydawałoby się małą sprawę, ale sygnalizującą niepokojące zmiany. Ostatnio w Radzie Miasta Krakowa odbyło się głosowanie nad przyznaniem tytułu Honorowego Obywatela Miasta Krakowa dla Jerzego Buzka b. premiera i przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Ja głosowałem jako absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, ponad politycznie, za przyznaniem mu tego tytułu. Uważam, że premier Buzek w czasie swoich rządów przyznając miliardy złotych na Budowę Kampusu 600.lecia Odnowy UJ, był autorem jednej najważniejszych spraw dla Krakowa. To jest największa inwestycja, ze środków publicznych w ostatnich 25. latach dla Krakowa, a nawet dla Małopolski. Dzięki temu UJ powiększył swój stan posiadania dwu i półkrotnie w stosunku do tego czym władał. W tej uczelni pracuje tysiące krakowian i jest to jeden z największych zakładów pracy w naszym mieście. Kto tego nie dostrzega jest chyba ślepy. W zamian otrzymałem groźby od radnych PiS, którzy byli przeciwni tej kandydaturze ze względów politycznych, za to poparcie. Jeden z nowohuckich radnych PiS, którego uważałem za kolegę powiedział mi po głosowaniu, że nie chce mnie znać. Nie tak wyobrażam sobie relacje międzyludzkie oparte na poszanowaniu czyjegoś zdania, które jest esencją demokracji.
SŁAWOMIR PIETRZYK