[2006.10.14] Zdrowy rozsądek
Dodane przez Administrator dnia 14/10/2006 11:05:34
Czy media powinny angażować się po jednej ze stron politycznego sporu? Czy telewizja powinna zajmować się popieraniem jednej partii lub stać się wyrazicielem jednego poglądu? Jeszcze kilkanaście lat temu stawianie takich pytań zostałoby uznane za wyraz nieodpowiedzialnego krytykanctwa. Jak to? To właśnie przede wszystkim telewizja, a zaraz za nią radio i gazety, powinny wyjaśniać narodowi jaki program – polityczny, społeczny, gospodarczy, kulturalny – jest dla niego najlepszy i kto gwarantuje tego programu najlepszą realizację. W tamtych czasach nikt w telewizji, ani w innych mediach, nie miał wątpliwości, czego oczekują od niego szefowie. Po prostu należało przekonać widza i słuchacza, że w pełni podziela się poglądy władzy. To był najważniejszy obowiązek dziennikarza: nie tylko popierać władzę, ale robić to tak, aby nikt nie miał wątpliwości, że postępuje się tak z własnej i nie przymuszonej woli, z własnego i niezłomnego przekonania.
Dzisiaj partyjnych mediów już nie ma, a telewizje są prywatne lub publiczne, podobnie jak radiostacje. Jakie więc są obowiązki dziennikarzy? Można przypuszczać, że uwolnieni od gorsetu partyjnej cenzury, będą usilnie starali się wykazać niezależnością poglądów i samodzielnością formułowania opinii. Taka – przynajmniej według dziennikarskich podręczników etyki – jest podstawowa powinność tego zawodu. Widz, słuchacz i czytelnik powinien mieć pewność, że dziennikarz przedstawi mu taki stan rzeczy, który umożliwi wyciągnięcie własnych wniosków i wyrobienie sobie własnego zdania. Nawet gdy informacje zostaną opatrzone komentarzem, to odbiorca może uznać, że z przytoczonych faktów dla niego wynikają zupełnie inne konkluzje.
Tymczasem w ciągu ostatnich lat, a szczególnie miesięcy, obserwujemy niezwykłe zjawisko. Dziennikarze za swoje powołanie uznali zastępowanie polityków. Przestali interesować się faktami, natomiast ich celem stało się wmawianie odbiorcom, którzy politycy z całą pewnością mają rację. Nie ma już informacji, zostały tylko komentarze. Dziennikarze znaleźli się na linii frontu politycznej wojny, ale wcześniej sami te wojnę wywołali, a następnie rozpalili w umysłach swoich widzów i słuchaczy. W tej wojnie walczy się bez pardonu, zabijając słowem, rzucając najcięższe oskarżenia, pomawiając przeciwników o najgorsze czyny i intencje. Szczególnie telewizyjne stacje stały się bastionami, z których do boju wyruszają zastępy gotowych na wszystko wojowników.
Dziennikarze w roli polityków – wbrew chwilowym sukcesom, gdy emocje biorą górę nad rozsądkiem – prędzej czy później doprowadzą do upadku wiarygodności swoich mediów. Widzieliśmy ostatnio, jak jedna z gazet codziennych, przez lata upowszechniająca swój jedynie słuszny punkt widzenia, nagle straciła impet bo poczuła jak gwałtownie kurczy się liczba jej czytelników. Za kilka miesięcy podobne doświadczenie może stać się udziałem dzisiejszych telewizyjnych potentatów – gdy ubędzie widzów, a w rezultacie zabraknie reklam – trzeba będzie zwijać interes i ustępować tym, którzy zachowają obiektywizm, a przynajmniej odrobinę zdrowego rozsądku.
Ryszard Terlecki