[2015.04.17] Dwadzieścia lat w Nowej Hucie
Dodane przez Administrator dnia 17/04/2015 19:45:04
Całkiem niedawno minęła ważna dla mnie rocznica, chociaż różne aktualne tematy sprawiły, że piszę o niej dopiero dzisiaj. Dwadzieścia lat temu, 13 marca 1995 roku wydrukowałem pierwszy komentarz w „Głosie – Tygodniku Nowohuckim” i odtąd regularnie piszę w tym miejscu co tydzień. Ten pierwszy komentarz miał tytuł „Znowu wybory” i dotyczył rozpoczynającej się kampanii przed wyborami prezydenckimi, w których Wałęsa walczył o swoją drugą kadencję. Wybory odbyły się jesienią i Wałęsa w drugiej turze przegrał z Kwaśniewskim. Ponieważ w 1993 roku komuniści wygrali też wybory parlamentarne, na parę lat cała władza znalazła się w ich rękach.
Właśnie wtedy Jan Franczyk, redaktor naczelny „Głosu” i mój przyjaciel, zaproponował, abym cotygodniowym komentarzem (niektórzy nazywają to felietonem) poszerzył nieco polityczną ofertę jego gazety. Pisałem więc o polityce lokalnej, często dotyczącej Nowej Huty, ale także o polityce krajowej, a nawet międzynarodowej. W 2002 roku przez kilka miesięcy pisałem o Unii Europejskiej, starając się przybliżyć czytelnikom korzyści, jakie Polska może uzyskać wstępując do tej organizacji. Pisałem także o zagrożeniach i niestety ostrzeżenia zaczęły sprawdzać się już po paru latach. Dziś Unia, zarządzana przez najbogatsze państwa, przede wszystkim przez Niemcy, nie wiele ma wspólnego z tamtą organizacją sprzed lat, obiecującą wyrównanie dystansu, jaki nas i inne uboższe kraje dzielił od ówczesnego Zachodu.
Można powiedzieć, że wróciłem do punktu wyjścia, bo dziś znów piszę o kampanii przed wyborami prezydenckimi. Ale przez te dwadzieścia lat wiele się wydarzyło. W 1995 roku wierzyliśmy jeszcze, że Polska, chociaż chwilowo w łapach postkomuny, zmierza w dobrym kierunku, że stanie się państwem bogatszym, którego obywatelom będzie powodziło się coraz lepiej. Niestety, zmieniające się rządy i koalicje lewicy, PSL-u i Unii Wolności, przepoczwarzonej następnie w Platformę Obywatelską, doprowadziły Polskę do gospodarczej ruiny. Nie tylko nie przybliżamy się do bogatego Zachodu, ale – zadłużeni na pokolenia – oddalamy coraz bardziej, a młodzi Polacy coraz liczniej zmuszeni są wyjeżdżać z kraju w poszukiwaniu godnych warunków życia. Wszystko, co polskiej prawicy udało się odbudować przez dwa lata (2005-2007), zostało potem zmarnowane, roztrwonione i rozkradzione.
Jak w soczewce widać to w Nowej Hucie. Spóźnione o lata i ślimaczące się remonty, cywilizacyjny i gospodarczy zastój, konieczność niemal w każdej sprawie podróżowania do centrum Krakowa – wszystko to sprawiło, że dzielnica, która miała szansę stać się najbogatszą i najbardziej przyjazną dla mieszkańców częścią miasta, straciła wiarę w przyszłość i na długie lata pogrążyła się w apatii. Znacznie szybciej rozwijają się inne dzielnice, szczególnie południowo-zachodnia część Podgórza.
Dziś znowu stoimy u progu ważnych decyzji. Znowu musimy wybierać. Jesteśmy jednak mądrzejsi o doświadczenia ostatnich lat i może tym razem nie damy się oszukać. Może i Polska, i Nowa Huta, zaczną się wreszcie rozwijać na miarę swoich możliwości i ambicji.
Ryszard Terlecki