[2015.04.10] Ryba na haczyku
Dodane przez Administrator dnia 10/04/2015 18:15:38
Haczyk, to kluczowy element każdej wędki. Dlatego warto na progu nowego sezonu (o ile nie zrobiliśmy tego wcześniej) przejrzeć wszystkie nasze haczyki. Tępe i przyrdzewiałe najlepiej wyrzucić. Zwłaszcza, że nie jest to najdroższy element naszej wędki. A od niego zależy, czy we właściwym momencie uda nam się skutecznie zaciąć rybę. Gdy ta solidnie uchwyci swoim pyszczkiem przynętę podaną na ostrym haczyku, krótkie zacięcie kończy się dla niej smutno. Ale w wędkarskiej codzienności spotykamy tez wiele tzw. pustych zacięć. Czasami jest to efekt opóźnionego refleksu wędkarza, czasami skutek małej ciętości wędziska, ale przynajmniej część pustych zacięć (a także uwolnienia się zaciętej ryby), obciąża haczyk.
Po stronie haczyka, przyczyn naszych niepowodzeń może być bardzo wiele. To może być zarówno nieprawidłowa wielkość samego haczyka, nieprawidłowo wykonany na nim węzeł czy stępiały lub przygięty do grotu zadzior. Bo haczyk nie powinien być ani zbyt mały (mało etyczne jest czekanie aż ryba głęboko połknie maleńki haczyk), nie powinien być też zbyt duży (by swoją wielkością nie odstraszał ryby). Częstym błędem jest zakładanie na haczyk zbyt dużego kęsa przynęty. Z naszego zestawu robimy wtedy karmnik dla ryb (no, może trochę dla niech niebezpieczny). Klęską opłaca wędkarz również źle zawiązany haczyk. Wskutek niedbałego traktowania węzła przy łopatce haczyka, bardzo często prawidłowo i skutecznie zacięta ryba umyka nam… wraz z haczykiem. Dzieje się tak wtedy, gdy zmurszały ze starości węzeł przestaje trzymać (zwłaszcza, gdy zatnie się większa ryba) albo gdy koniec żyłki przycięty zbyt krotko wymyka się z węzła, rozluźnia go i pozwala wysunąć się haczykowi. Oczywiście, to o czym wyżej pisałem, a co składa się na niepowodzenie, obarcza winą wędkarza.
Ale przyczyny niepowodzeń mogą też tkwić po stronie samego haczyka. Niektóre z nich są po prostu źle wykonane, albo wykonane ze złego lub nędznej jakości materiału. Taki haczyk przy większej rybie potrafi się odgiąć (zbyt miękki metal) ale potrafi się też złamać (metal zbyt kruchy). Jednak najczęściej spotykaną, a zwykle niedocenianą i opłacaną chybionymi zacięciami wadą haczyka jest najzwyklejsze stępienie jego ostrza wywołane tarciem po dennych kamieniach i zaczepach. Tępy haczyk funkcjonuje fatalnie. Taki haczyk często wypluwany jest przez rybę. Natomiast nie udaje jej się ta sztuka, gdy bardzo ostry haczyk nawet lekko wczepi się w jej pysk.
Stojąc przed półką z haczykami w wędkarskim sklepie mamy prawo przymknąć oczy na taką czy inną subtelność kształtu lub barwy haczyka. Sprawą kluczową jest zdecydowanie się na jego rozmiar, stosowny do konkretnej potrzeby. Zasady są dość proste: haczyki uklejowe to te, na wielkość muchy domowej; płociowe na rozmiar larwy chruścika lub dwa ziarna pęczaku; linowe – trochę większe od płociowych, na których podajemy niewielkie dżdżownice; leszczowe – o krótkim trzonku, skrywające łuk kolankowy w ziarnie gotowanego grochu; haczyki rosówkowe i wreszcie (największe) haczyki żywcowe, często z oczkiem, do łowienia ryb drapieżnych (szczupaków i sandaczy).
Jakub Kleń