[2014.12.05] Rozumieć rzekę (II)
Dodane przez Administrator dnia 04/12/2014 23:54:31
Każda rzeka, i duża (jak Wisła), i średnia (jak Raba) czy niewielka (jako chociażby nasza Dłubnia) w swoim biegu ma dłuższe lub krótsze odcinki, na których równomiernie toczy swoją wodę. Na niewielkich rzeczkach, takie miejsca są na ogół strefą pustej wody, w której w słoneczne dni zobaczyć można co najwyżej narybek. Rzadko w takich miejscach udaje się złowić coś konkretnego. Dzieje się tak dlatego, że ryby nie przepadają za miejscami odsłoniętymi, w których – w razie potrzeby – nie ma się gdzie ukryć. Bo dno na równych odcinkach jest zazwyczaj płaskie, a i wody nad nim niewiele.
Trochę inaczej sprawa wygląda z rzekami większymi (jak chociażby z Dunajcem), gdy nad płaskim dnem przelewa się metr, półtora, czy nawet dwa metry wody. W takich miejscach lubią ustawić się stadka kleni, czekających na niesione nurtem pożywienie. Nad kamienistymi płaniami lubią ustawić się brzany, a w takich miejscach spotkać możemy również wędrujące pod prąd świnki.
Na rzekach dużych, nad równymi odcinkami przelewa się nawet i trzy metry wody, a prąd w takich miejscach nie jest szczególnie silny, dlatego ustawiona w takich miejscach rzeczna gruntówka czy przepływanka może przynieść nam sporo zdobyczy: leszczy, dużych płoci czy rzecznych karpi. Takie miejsca znaleźć można m. in. na Wiśle w okolicach Mogiły, gdzie łowiono leszcze dochodzące do siedemdziesięciu centymetrów długości.
Zdarza się, że przychodząc nad rzekę zauważamy na jej dość gładkiej tafli tzw. zwar, który zaburza powierzchnię wody. Nurt jakby załamywał się, przystawał na moment. To dość wyraźny znak, że na równym odcinku znalazł się jakiś wymyty głaz lub zatopiony pień. Przed takimi miejscami oraz w cieniach nurtowych za nimi bardzo często czają się sandacze, szczupaki, sumy, klenie czy najgrubsze jazie. Takie miejsca zawsze warto obrzucić blachami, woblerami czy gumkami. Spinningista powinien być na takie miejsca wyczulony.
Generalnie jednak, równomierne odcinku rzek należą do łowisk niezbyt zasobnych w ryby. Wniosek z tych rozważań jest prosty – jeśli woda płynąca nad takich odcinkiem jest gładka i pozbawiona jakichkolwiek zwarów, to lepiej taki fragment rzeki ominąć i powędrować z wędką dalej. Ale jeśli na gładkiej powierzchni wody zobaczymy nagle jakieś zawirowania, wskazujące na istnienie podwodnej przeszkody, to warto takie miejsce dokładnie spenetrować. Bo właśnie w takich miejscach znaleźć można największe drapieżniki lub białoryb, który nie stroni od mięsnej diety.
Warto też zwrócić uwagę na te równe i głębsze odcinku rzeki, na których dnie odkłada się warstwa mułu. Można tam trafić na niezłe stada leszczy.
A w przyszłym tygodniu postaram się napisać co nieco o śródrzecznych rynnach.
Jakub Kleń