[2006.09.09] Szkolny dzwonek
Dodane przez Administrator dnia 09/09/2006 16:42:37
Czas zdaje się przyspieszać, szczególnie wtedy, gdy chcielibyśmy aby płynął nieco wolniej. Skoro zaczęła się szkoła, to znaczy, że skończyły się wakacje, minęło lato, zaraz nadejdzie jesień, a później – ani się obejrzymy – skończy się kolejny rok. Ponieważ jednak na jego podsumowanie mamy jeszcze trochę czasu, zajmijmy się problemami aktualnymi, na których rozstrzygnięcie możemy mieć wpływ w ciągu najbliższych miesięcy.
Początek roku szkolnego jak zwykle skłania do niewesołych refleksji. Polska szkoła nie ma szczęścia do zmian, których nie żałują jej politycy. Reformy wprowadzane, zawieszane i znów przywracane, nie służą poczuciu stabilizacji, ani tych którzy uczą, ani tych którzy wysyłają na naukę swoje dzieci. Reformy są niezbędne, ale nie mogą być połowiczne i w nieskończoność odwlekać rozwiązanie najtrudniejszych problemów. Z pewnością do takich należy kwestia wynagrodzeń dla nauczycieli, wciąż skandalicznie niskich i nie zapewniających zaspokojenia nawet elementarnych potrzeb. Skoro wynagrodzenia są niskie, to do szkół trafiają głównie ci, którzy nie mogą liczyć na zdobycie bardziej intratnego zawodu. A gdy już zdecydują się na pracę w publicznych szkołach, muszą szukać dodatkowych zajęć, pozwalających uzupełnić wątłe dochody. Tak rodzi się plaga specyficznej formy korupcji: płatne korepetycje, na których nauczyciele uczą tego, czego powinni nauczyć w szkole. O ile stopniowo udaje się ograniczyć korupcję w służbie zdrowia czy w zawodach prawniczych, to w szkołach zatacza ona coraz szersze kręgi. Rodzice już wiedzą, że bez prywatnych lekcji ich dziecko nie ma szans na dobrą ocenę, z kolei dziecko szybko się orientuje, że zasada „płacę, więc wymagam” obowiązuje również w szkole. Wcale nie trzeba się uczyć: wystarczy chodzić na korepetycje, aby nauczyciel był zobowiązany dać dobrą ocenę – w przeciwnym razie można przecież kwestionować jego kompetencje jako korepetytora. Są szkoły, w których system ten obejmuje większość uczniów, są uczniowie, którzy opłacają nauczycieli nawet z kilku przedmiotów.
Kolejnym problemem, wciąż nierozwiązanym, jest pozbycie się ze szkoły osób, które nie posiadają odpowiednich kwalifikacji. Nie dotyczy to tylko tych, którzy nie mają wyższego wykształcenia, a mimo to nie podjęli trudu uzyskania odpowiednich dyplomów. Powinni oni opuścić szkołę, a nie tylko – jak się to proponuje w tym roku – stracić część wynagrodzenia. Ze szkoły powinni jednak odejść także ci, którzy mają wyższe wykształcenie, ale nie nadają się do pracy z młodzieżą albo traktują szkołę jako zło konieczne w swoim życiu. Jeszcze inni uważają, że otrzymując niskie wynagrodzenie, zobowiązani są do wykonywania minimum swoich powinności, własny rozwój czy dokształcanie traktując jako stratę cennego czasu. Niestety, reformy szkoły, wprowadzane w ostatnich latach, dotyczą przede wszystkim uczniów, nie nauczycieli. Dopóki to się nie zmieni – a zacząć trzeba od podniesienia wynagrodzeń przynajmniej wyróżniającym się nauczycielom i wychowawcom – każdy nowy rok szkolny zaczynać będziemy od narzekań i uzasadnionych pretensji.
Ryszard Terlecki