[2014.11.07] Nie to z³ote, co siê ¶wieci
Dodane przez Administrator dnia 07/11/2014 12:01:26
Czy wystarczy okleiæ miasto plakatami, ¿eby pozyskaæ g³osy wyborców i zdobyæ upragnion± posadê? Na przyk³ad prezydenta miasta? Czy wystarczy wydaæ – przy okazji ³ami±c prawo – miliony z³otych, ¿eby pó¼niej odzyskaæ te pieni±dze, ¿eruj±c na miejskiej kasie i podatkach nas wszystkich? S± tacy specjali¶ci od robienia ludziom wody z mózgu. Zaczynali w jednej partii, potem poszli to innej, a gdy i tam nie zrobili kariery, za³o¿yli sobie w³asn± ekipê, której obiecali z³ote góry. Czy wyborcy siê na to nabior±? Czy zag³osuj± na faceta, który nie ma nic do powiedzenia, ale du¿o pieniêdzy do wydania? Oczywi¶cie nie dla innych, tylko dla siebie.
Wojna na plakaty to konkurencja miêdzy tymi, którzy niczego wa¿nego nie dokonali, nikogo nie przekonali do swoich zalet, nikomu nie pomogli, a teraz maj± nadziejê, ¿e zaklejaj±c wszystkie s³upy swoj± u¶miechniêt± podobizn±, mocno opalon± w solarium lub w Egipcie, pozyskaj± nagle t³um zwolenników i zdobêd± upragniony mandat radnego. W Radzie Miasta s± potrzebni ludzie, którzy na czym¶ siê znaj±, maj± co¶ do powiedzenia, chc± s³u¿yæ swojemu miastu czy dzielnicy, maj± jak±¶ wiedzê lub do¶wiadczenie, a przede wszystkim s± uczciwi i rzetelni. Czy kandydat (lub kandydatka), który wydaje maj±tek na oklejanie p³otów swoj± twarz± i swoim nazwiskiem, ma nadziejê, ¿e oszuka wyborców? Zag³osuj± na niego tylko dlatego, ¿e id±c po zakupy, jad±c tramwajem albo odprowadzaj±c dziecko do szko³y, sto razy przeczytali jego nazwisko?
Jasne, plakaty s± potrzebne, ¿eby politycy mogli przypomnieæ siê wyborcom. Tak samo jak ulotki, czy reklamy telewizyjne i radiowe, tym bardziej, ¿e przeznaczony jest na ten cel bezp³atny czas antenowy. Umiar w politycznej reklamie jest jednak konieczny. Warto przy tej okazji przypomnieæ pierwsz± wielk± kampaniê reklamow± w 1993 roku, zrobion± za gigantyczne pieni±dze przez Kongres Liberalno-Demokratyczny, czyli ówczesn± partiê Tuska, Bieleckiego i Lewandowskiego. Wydano na ni± miliony bez ¿adnego efektu, bo libera³owie nie osi±gnêli 5-procentowego progu wyborczego i do parlamentu nie weszli. A wiêc same pieni±dze nie wystarcz±. Niech pamiêtaj± o tym rozmaici aferzy¶ci, którzy szastaj± wielkimi sumami.
Jeszcze gorzej, gdy na wyborcz± propagandê id± pieni±dze podatników. Gdy urzêduj±ca w³adza zaprzêga do kampanii t³um urzêdników, którzy codziennie musz± zdawaæ sprawozdanie z tego, co zrobili dla zwyciêstwa swojego pryncypa³a. Gdy dla gorliwych sypi± siê premie, nieogl±dane przez lata. Gdy zaprzyja¼nione firmy na wy¶cigi wyk³adaj± pieni±dze, aby tylko nie dopu¶ciæ do zmian, do prawdziwej konkurenci, do uczciwych przetargów. Gdy w ostatnich tygodniach przed wyborami rusza nagle prawdziwa lawina szczê¶liwie zakoñczonych remontów, chocia¿ wcze¶niej trzy lata trzeba by³o je¼dziæ po dziurach. Patologiczna w³adza liczy na naiwno¶æ wyborców i na sprawno¶æ dobrze op³aconych mediów.
Zmieniaj± siê szyldy, tasuj± nazwiska, nocami ¶wiec± kolorowe bilbordy. Poczta roznosi listy do wyborców, fachowcy od sonda¿y podkrêcaj± wyniki. Licz± siê oryginalne pomys³y, reklamowe sztuczki, nieprawdziwe zas³ugi, nierealne obietnice. Nie wierzmy tym, którzy na kampaniê wydaj± tyle, ile wiêkszo¶æ z nas zarabia przez ca³y rok. W przysz³o¶ci zechc± odzyskaæ pieni±dze, zainwestowane w wyborcz± kampaniê. Nie dajmy siê oszukaæ.
Ryszard Terlecki