[2014.10.09] W październiku ryb bez liku
Dodane przez Administrator dnia 09/10/2014 18:24:10
Oczywiście, tytuł dzisiejszego felietonu to żart. Bo tak naprawdę, ryb w rzekach, jeziorach, stawach, gliniankach czy zbiornikach zaporowych jest nadal tyle samo ile było ich w sierpniu czy we wrześniu - nie licząc niewielkiego ubytku związanego z wyłowieniem pewnej ilości sztuk przez rybaków czy wędkarzy, a także z utratą życia przez niektóre ryby w związku z pożarciem ich przez wodne drapieżniki.
A wrzesień i październik, to chyba najlepsze miesiące na połów drapieżników. Można wręcz powiedzieć, że sezon na te ryby w pełni. Październik, to bardzo dobry okres połowu szczupaka, sandacza i okonia. O białą rybę już trochę trudniej, ale jeszcze nie tak trudno, by zrezygnować z wyprawy na płocie czy leszcze. W rzekach nadal liczyć można na brzanę, jazia czy klenia.
W październiku ryb bez liku. To dlaczego tak często i tak wielu wędkarzy wraca do domu o pustym kiju? Chyba przede wszystkim dlatego, że wraz z ochładzaniem się wody, ryby przemieszczają się w jej głębsze partie. Obławianie miejsc, które były rybne w lipcu czy sierpniu, teraz najczęściej okazuje nieskuteczne. Bo miejsca te ryby już opuściły. A wtedy nie pomoże najlepsza przynęta czy najbardziej wymyślny zestaw.
Pamiętamy zatem - o tej porze roku ryb szukamy głębiej (szczególnie ryb spokojnego żeru). W rzekach będą to miejsca poza prądem, głębsze zatoki, a w jeziorach stoki dochodzące nawet do głębokości 6-8 metrów. Wydaje się, że w charakterze przynęty na płocie czy leszcze o tej porze roku coraz większą skuteczność mają przynęty zwierzęce (chociaż widziałem, jak w zbiorniku, w którym przyzwyczajono leszcze do płatków owsianych czy makaronu, ryby te nadal preferowały taką przynętę nawet w październiku, ignorując czerwone robaki). Cóż, jak głosi łacińskie przysłowie: consuetudo est altera natura – przyzwyczajenie jest drugą naturą. I prawda ta najwyraźniej sprawdza się także w przypadku ryb.
Październik to czas polowań na szczupaka z wykorzystaniem żywca. Tutaj jedna ważna uwaga. Wydaje się, że najważniejszą bodaj kwestią w szczupakowych łowach żywcówką jest aktywność wędkarza. Czy to wędrując brzegiem rzeki, czy płynąc łódką po jeziorze, zawsze należy szukać drapieżnika w różnych miejscach i na różnych głębokościach. Od dawna wiadomo, że zdobycie dużych okazów, to przede wszystkim sprawa lokalizacji ich stanowisk.
Październik to również czas spinningu. Ta metoda jest szczególnie wdzięczna właśnie teraz, gdy bywa chłodno (a nad wodą chłodno szczególnie). Ciągły ruch i przemieszczanie się dobrze człowieka rozgrzewają. Zresztą machanie kijem też.
Różni wędkarze mają różne doświadczenia w łowieniu na blachę. Ja, jak już kiedyś wspominałem, w połowach szczupaka preferuję błystki wahadłowe. Opuszczam blachę na dno, a później zaczynam błystkę prowadzić od dna, co dla szczupaka jest często sygnałem do ataku. Gdy napotykam opór – zacinam. Nigdy przecież w pierwszym momencie nie wiem, czy to jakiś zaczep przytrzymał błystkę, czy też chwyciła ją ryba. Oczywiście październikowych szczupaków (podobnie zresztą jak i białej ryby, o czym wspominałem) szukam na głębszej wodzie niż we wrześniu. I, podobnie jak w przypadku białej ryby, w jeziorach są to spady oddalone od brzegu, a w rzekach głębsze tonie pomiędzy główkami czy brzegowe wyrwy.
Jakub Kleń