[2014.10.02] Ratuj się kto może
Dodane przez Administrator dnia 02/10/2014 13:18:42
Czy jest tak, że ceną za powołanie Tuska na europejską posadę, było jego zobowiązanie, że nowy polski rząd przyspieszy wprowadzanie euro zamiast złotego? A może to Komorowski i Kopaczowa wymyślili, że dobrym sposobem na odwrócenie uwagi od problemów rządu, będzie przyspieszenie przyjęcia euro? Problemy, które trzeba ukryć, to nie tylko niekompetencja ministrów i rosnące niezadowolenie zwykłych obywateli, to także szerzące się w obozie władzy hasło: ratuj się kto może. Jego skutkiem jest jeszcze większy niż w poprzednich latach rabunek polskiego państwa. W Platformie zapanowało przekonanie o ostatnich tygodniach władzy w sejmikach i ostatnich miesiącach rządu, wobec czego rozmaici cwaniacy pośpiesznie dzielą premie, odprawy i nagrody w przekonaniu, że są to ostanie okazje do złodziejskich operacji (cysto zgodnie z ustalonymi wcześniej przepisami, co sprawia, że nie będzie łatwo zrabowane pieniądze odzyskać).
Pomysł przyspieszenia terminu przyjęcia euro nie cieszy się ani społecznym poparciem, ani akceptacją ekonomistów. Ale ostatnio euroland działa jak piramida finansowa i wejście nowego, dużego państwa do strefy euro oddali na jakiś czas kłopoty tych, którzy już wcześniej wspólną walutę wprowadzili i jeszcze bardziej umocni gospodarkę najsilniejszych, głównie Niemiec. Liderów większości europejskich państw nie interesuje przyszłość Europy, myślą jedynie w perspektywie swojej kadencji i chcą utrzymać się przy władzy, najdłużej jak to możliwe, a przy tym zgromadzić jak największe osobiste majątki. Dlatego zwłaszcza Niemcy oczekują od Polski przyłączenia się do strefy europejskich kłopotów i wzięcia na siebie części ciężaru przedłużającego się kryzysu.
Polacy są przeciwni wprowadzeniu euro przede wszystkim z powodu wzrostu cen, który będzie towarzyszył przyjęciu nowej waluty. Ale rząd ma w nosie takie opinie. Dyskusja, a nawet spór wokół euro jest rękę macherom od propagandy. Zamiast zajmować się katastrofalnym stanem polskiej armii, zamiast martwić ruiną przemysłu węglowego, zamiast niepokoić załamaniem systemu emerytalnego, który za kilka lat dotknie starsze pokolenie, gazety i telewizje będą dyskutować o przyszłości złotówki oraz roztrząsać straty i korzyści, jakie przyniesie euro. Tymczasem kolejna ekipa obecnych właścicieli Polski przygotuje się do ucieczki za granicę. Zostawią Polskę w ruinie, za co mogą liczyć na wdzięczność Niemiec oraz na dostatnie życie swoje i swoich dzieci w europejskich stolicach.
Obecna koalicja nie ma nic do zaproponowania Polakom. Zaczyna się okres ewakuacji. Jeszcze trzeba sprzedać wszystko, co zostało do sprzedania (kolej, poczta, szpitale, państwowe lasy),jeszcze trzeba podzielić się łupem, a pieniądze ukryć zagranicą. A potem uciekać i naiwniaków zostawić na pastwę przegranych wyborów. Tymi co nie zdobędą poselskich immunitetów i tak zajmie się prokuratura. Dlatego dziś po Sejmie znów krążą Drzewiecki (afera hazardowa) czy Nowak (afera podsłuchowa i „zegarkowa”).
Mamy przed sobą trudny rok. Wielkiej mobilizacji wymaga obrona resztek narodowego majątku, a powstrzymanie rabunkowych wypłat dla rządowych prominentów pokazuje, że nie wolno załamywać rąk. Ale z każdym miesiącem będzie gorzej, bo władza coraz mniej będzie oglądać się na wyniki sondaży, a coraz pilniej zajmować własnymi portfelami.
Ryszard Terlecki