[2014.06.18] Sienkiewicz tropi podsłuchy
Dodane przez Administrator dnia 18/06/2014 20:29:30
Czy ujawnienie właśnie teraz politycznych rozmów, odbywanych w knajpie przez ważnych polityków obozu rządowego, ma jakiś związek z próbą uchylenia immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu, byłemu szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a dziś wiceprezesowi i posłowi Prawa i Sprawiedliwości? Zbieżność w czasie wydaje się nieprzypadkowa. Kamińskiemu zarzucano przekroczenie uprawnień podczas przygotowywania zarzutów pod adresem Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, podejrzewanych o pranie brudnych pieniędzy i ukrywanie majątku. Podczas niejawnego posiedzenia Sejmu, Kamiński punkt po punkcie obalił kierowane pod jego adresem oskarżenia, a w rezultacie jego przekonywującej argumentacji część posłów Platformy i PSL głosowała przeciwko pozbawieniu go immunitetu lub wstrzymała się od głosu.
Jak wiadomo Kwaśniewskim nie postawiono zarzutów, nawet ich nie przesłuchano, a cała sprawa miała zostać zapomniana. Platforma doszła jednak do wniosku, że przed kolejnymi wyborami trzeba wrócić do straszenia terrorem PiS, więc zmontowała akcję pociągnięcia do odpowiedzialności szefa CBA i przypomnienia jego rzekomych nadużyć. Operacja skończyła się blamażem, bo Kamiński nie został pozbawiony immunitetu i prokuratura musiała umorzyć prowadzone przeciwko niemu śledztwo. Przy tej okazji przypomniano opinii publicznej o sprawie Kwaśniewskich i pojawiły się głosy o potrzebie powołania sejmowej komisji śledczej, która rozpatrzy zarzuty przeciwko byłemu prezydentowi. Wtedy wybuchła bomba podsłuchowa. Dzięki temu afera z willą w Kazimierzu, która miała należeć do Kwaśniewskich, ustąpiła miejsca dramatycznej kompromitacji ministra Sienkiewicza (odpowiedzialny za funkcjonowanie tajnych służb dał się podejść jak dziecko, przy okazji ujawniając swój poziom intelektualny i moralny). Można więc sądzić, że ujawnienie treści podsłuchanych rozmów było zemstą na Tusku i Platformie.
Jedno jest pewne: Tusk jest już za słaby, by obronić swój rząd. Nie jest zdolny do kontrataku, jak to miało miejsce np. podczas afery hazardowej. Musi tonąć razem z nieudacznikami ze swojej ekipy. Dlaczego? Tego nie wiemy. Może Sienkiewicz wie za dużo, a może nie ma już nikogo, kto byłby gotów nadstawiać karku za szumowiny, dotąd przekonane o własnej bezkarności? Sienkiewicz ma teraz tropić tych, którzy ujawnili polityczną gangrenę. Co jest w stanie wytropić facet, który pozwolił nagrać najtajniejsze rozmowy, które sam prowadził? A jeżeli on je nagrywał, to pozwolił, żeby nagrania przeciekły do mediów.
Sienkiewicz w jednym ma rację: polskie państwo jest w stanie rozkładu. To zasługa jego i jego zwierzchników. W świetle reflektorów i w obecności kamer Tusk popełnia polityczne samobójstwo. Broni Sienkiewicza. Najcięższa kara spotka Sławomira Nowaka, kolekcjonera zegarków: nie będzie już członkiem Platformy. Co teraz zrobi, biedaczyna? Zapewne na pocieszenie dostanie w zarząd jakiś państwowy majątek.
Słuchamy taśm i dziwimy się, że żulia obsiadła państwowe posady. Żulia sama nie nałoży sobie kajdanek i bez walki nie podda się karze. Więc póki co wciąż jeszcze popija w „Sowach” i „Pędzących Królikach”. Do czasu. Ten czas właśnie się zbliża.
Ryszard Terlecki