[2014.05.09] W MAJU JAK W RAJU (II)
Dodane przez Administrator dnia 09/05/2014 17:54:46
W ubiegłym tygodniu pisałem o maju, jako miesiącu wyjątkowo pięknym - także z wędkarskiego punktu widzenia. Przekonałem się o tym raz jeszcze, gdy pod koniec ubiegłego tygodnia wyjechałem na tzw. długi weekend w okolice Czchowa. Samo Jezioro Czchowskie, jak to mawia młodzież, nie powala. Niski stan wody jeszcze bardziej obnażył poziom zamulenia tego zbiornika. W miejscu dawnej plaży, powyżej zapory, przy drodze na Nowy Sącz postawiono co prawda zgrabną kawiarenkę, zrobiono zadaszony taras z drewnianymi stołami, a nad wodą także na tarasowych deskach urządzono gustowne miejsca do wypitki i do wypoczynku. Solidnie wygląda również niewielka przystań. Tyle, że wody wokół, co kot napłakał. A od brzegów czuć mułem. Gdyby wreszcie udało się doprowadzić do odmulenia tego pięknego kiedyś zbiornika, to Czchów byłby miejsca wyjątkowo chętnie odwiedzanym zarówno przez urlopowiczów jak i wędkarzy. Bo teren wokół jeziora jest bajeczny. Zbiornik otoczony jest zalesionymi wzgórzami. Baza noclegowo-turystyczna jest dobrze rozwinięta. A rodzina wędkarza, której znudzi się siedzenie z tatą nad wodą, ma wiele atrakcji do obejrzenia. I w samym Czchowie (ciekawy rynek z zabytkowym kościołem, zabytkowa baszta widokowa, na którą można wejść i pooglądać z góry dolinę Dunajca) i w jego najbliższej okolicy (zamek Tropsztyn czy średniowieczny kościółek w Tropiu, do którego najlepiej się dostać przeprawą promową).
Wędkarsko, zbiornik czchowski jest jeszcze w miarę atrakcyjny (choć to już nie to, co przed laty) od strony wschodniej. Od tamtej strony jest w miarę głęboko, ponieważ tam biegnie stare koryto Dunajca. Dostać się tam można na dwa sposoby: albo przejść zaporą na drugą stronę, a później iść przez las na którąś z niewielkich łączek albo niewielkich kamienistych plaż; albo przeprawić się promem do Tropia i udać się w lewo pod sam las, a później idąc leśną ścieżką wzdłuż brzegu jeziora szukać dobrego łowiska (a jest ich tam trochę).
Jednak najbardziej atrakcyjne w tamtym rejonie łowiska, to Dunajec poniżej zapory. Wędkarzy spotkać można na obu brzegach. Nie wszyscy może wiedzą, że przy brzegu od strony drogi na Nowy Sącz od lat organizowane są zawody wędkarskie Koła PZW Nowa Huta (oczywiście za zgodą Zarządu Okręgu PZW w Tarnowie, bo trzeba pamiętać, że tereny, o których piszę to łowiska tarnowskie). Przy tym samym brzegu, przy drodze stoi znany, nie tylko w okolicy, otwarty przez całą dobę bar „Taurus” – serwują w nim wyborne golonki. A wędkarze, którym się nie poszczęściło, mogą na otarcie łez zamówić smażonego pstrąga z frytkami.
Przeciwległy brzeg też jest wędkarsko atrakcyjny. W połowie lat dziewięćdziesiątych żegnałem tam z dwójką kolegów wędkarski sezon. Była druga połowa listopada. W dzień było jeszcze stosunkowo ciepło, ale po zachodzie słońca temperatura spadła poniżej zera. Musiało tak być, bo pudełko z robakami przymarzło mi do kamienia, na którym je położyłem. Złowiłem tam wtedy po raz pierwszy w swoim życiu pięknego miętusa. Wziął z gruntu na rybi filecik. Kolega wyciągnął wówczas również miarowego klenia.
Trochę się zagadałem o listopadzie, a przecież teraz mamy maj. Przed nami wiosna, lato i cała jesień. Cały sezon przed nami.
Jakub Kleń