[2014.05.09] Pytanie o niemieckie pieniądze
Dodane przez Administrator dnia 09/05/2014 17:53:19
Czy Tusk odpowie na zarzuty Piskorskiego? Czy na początku lat 90-tych partia Tuska, czyli Kongres Liberalno-Demokratyczny (KL-D) rzeczywiście przyjmowała niemieckie pieniądze? Ta niewielka partia, aktywna głównie w Gdańsku, stała się znana dzięki Wałęsie, który po wygranych wyborach prezydenckich – ku zaskoczeniu swoich dotychczasowych zwolenników – mianował premierem rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego, działacza KL-D. Gabinet ten działał krótko, a w 1994 roku liberałowie połączyli się z Unią Demokratyczną, tworząc Unię Wolności, której Tusk został wiceprzewodniczącym.
Paweł Piskorski był we władzach KL-D, ale był także pierwszym przewodniczącym Fundacji Polsko-Niemieckiej, zajmującej się poprawą wzajemnych relacji. W 1991 roku wybrany posłem, działał w Unii Wolności i z rekomendacji tej partii był w latach 1999-2001 prezydentem Warszawy. Z tego powodu oskarżono go o nadużycia (tzw. afera mostowa), ale śledztwo w tej sprawie zostało umorzone. W 2001 roku wraz grupą polityków opuścił Unię Wolności i przeszedł do Platformy Obywatelskiej. W 2004 roku został wybrany posłem do Parlamentu Europejskiego, a w dwa lata później wyrzucono go z Platformy po publikacjach prasowych, kwestionujących jego oświadczenia majątkowe. Kontrole organów państwowych tych podejrzeń nie potwierdziły. Obecnie Piskorski kandyduje do europalamentu z listy Europa Plus i Twój Ruch, dawniej Ruch Palikota.
Od dwóch tygodni Piskorski atakuje Tuska, oskarżając go o przyjmowanie niemieckich pieniędzy na potrzeby swojej partii, a także o przyjmowanie w tym samym czasie pieniędzy i rozmaitych korzyści od zaprzyjaźnionych biznesmenów. Tusk odpowiada, że Piskorski jest osobą niewiarygodną, której oskarżeń nie można traktować poważnie. Z kolei Piskorski twierdzi, że gotów jest swoje zarzuty udowodnić w sądzie, ale Tusk nie chce wystąpić na drogę sądową. W Sejmie pojawiają się żądania powołania specjalnej komisji sejmowej dla zbadania tej sprawy. Politycy PO oświadczają, że nie dopuszczą do powołania takiej komisji.
„Kłótnia w rodzinie” – piszą gazety, ale w głównych telewizjach na ten temat niewiele się mówi. Okres zbliżających się wyborów pozwala na zaskarżenie rewelacji Piskorskiego w trybie ekspresowym (w tzw. trybie wyborczym), ale Platforma nie zamierza z tej możliwości skorzystać. Czy Piskorski rzeczywiście dysponuje dokumentami, które w sądzie mogłyby obciążyć Tuska? Zapewne nie dowiemy się tego nigdy, bo po wyborach cała afera przycichnie, tak jak wiele poprzednich. Ale pozostanie opowieść o reklamówkach pełnych pieniędzy i samochodach rzekomo „pożyczanych” politykom, w rzeczywistości darowanych w prezencie. Niektórzy spośród wspólnych kolegów Piskorskiego i Tuska z KL-D – jak Janusz Lewandowski czy Michał Boni – dziś także kandydują do europarlamentu. Czy mają szanse większe niż Piskorski, który oskarża całe polityczne środowisko, do którego przed laty sam należał?
Jeżeli Niemcy pomagali KL-D, to być może pozostały zobowiązania, z których politycy Platformy muszą się wywiązywać. Niektóre media sugerują, że takie były przyczyny koalicji Platformy i Ruchu Autonomii Śląska. Tak czy inaczej trzeba głośno zadawać pytanie, czy w Brukseli politycy Platformy na pewno będą reprezentować interesy polskiego państwa?
Ryszard Terlecki