[2014.04.10] Olimpiada na wybory
Dodane przez Administrator dnia 10/04/2014 19:48:20
Pomysł ubiegania się Krakowa, a po części i Małopolski, o zorganizowanie zimowej olimpiady, miał być częścią kampanii wyborczej prezydenta Majchrowskiego oraz Platformy Obywatelskiej. Czemu nie wydać paru milionów z miejskiej kasy i przez parę miesięcy nie poudawać, że o olimpiadzie myśli się poważnie? Publiczność lubi takie pomysły i być może wynagrodzi ich autorów pozostawieniem u władzy na kolejne cztery lata.
Czy jednak warto budować kolejne bezużyteczne stadiony po to, żeby następnie utrzymywać je z pieniędzy podatników? Kraków ani Małopolska nie mają żadnego obiektu, który spełniałby olimpijskie wymagania. Wszystko trzeba postawić od podstaw. Na co mogą przydać się po olimpiadzie? Czasem urządzi się jakieś lokalne zawody, czasem koncert, przez większą część roku hale, lodowiska i tory zjazdowe będą zamknięte na kłódkę. Ale trzeba je ogrzewać, konserwować, sprzątać, pilnować itd., a to wszystko kosztuje.
Czy wystarczy zbudować obiekty sportowe? A jak zawodnicy i turyści dojadą do Zakopanego? Zakorkowaną „Zakopianką”? Jak przyjadą z Warszawy, gdzie wyląduje większość samolotów – zatłoczoną E-7? A co zobaczą w Krakowie, gdy już wybiorą się na spacer po śródmieściu? Dziurawe ulice, torowiska tramwajowe w każdej chwili grożące katastrofą (polecam obejrzenie stanu torów na ulicy Straszewskiego), obskurne reklamy szpecące zabytkowe kamienice i zawstydzający brud na ulicach. Kraków nadal nie posiada obwodnicy, nadal nie ma wygodnego połączenia drogowego z Warszawą, a autostrada w stronę Śląska jest wciąż remontowana. Czy w takich warunkach można poważnie myśleć o olimpiadzie?
Majchrowski zauważył, że pomysł urządzenia dwutygodniowej olimpijskiej zabawy kosztem wieloletnich wyrzeczeń, wcale nie zachwycił większości mieszkańców Krakowa, postanowił więc wycofać się z odpowiedzialności za wyborczą hucpę i zaproponował referendum. Krakowianie w głosowaniu sami mają zdecydować, czy chcą kosztownej imprezy. Platforma, która wciąż liczy, że projekt olimpiady przysporzy jej głosów, referendum poparła. Prawo i Sprawiedliwość, które od lat wspiera rozmaite społeczne akcje na rzecz referendum ogólnokrajowego (ostatnio w sprawie obowiązku szkolnego dla sześcioletnich dzieci), nie ma nic przeciwko temu, aby mieszkańcy Krakowa mogli wyrazić swoje zdanie. Skoro zmarnowano już parę milionów na – pożal się Boże – promocję tego pomysłu, to może lepiej wydać jeszcze milion, niż ślepo brnąć w kolejne wydatki.
Jedno jest pewne: ani Majchrowski, ani Platforma nie wierzą, że Kraków olimpiadę zorganizuje. Przede wszystkim trzeba do tego skutecznej i sprawnej władzy, a takiej chwilowo ani w Krakowie, ani w Polsce nie ma. Wszystko wskazuje na to, że po wyborach samorządowych, czyli za kilka miesięcy, Platforma utraci wpływ na Małopolskę. Olimpiada nie będzie więc już jej zmartwieniem, bez względu na to, co zadecydują krakowianie. A Majchrowskiemu, który liczy, że pozostanie na kolejną kadencję marazmu i zastoju, wynik referendum jest obojętny, bo wie, że Kraków i tak przegra z bogatymi konkurentami, takimi jak Sztokholm. Pomysł olimpiady jest potrzebny tylko na czas wyborów, później i tak wyląduje w koszu.
Ryszard Terlecki