[2014.03.13] Na obcym żołdzie
Dodane przez Administrator dnia 13/03/2014 14:36:14
Rosyjska agentura zawsze miała w Polsce mocną pozycję. Nawet za komuny, gdy bezpieka rozpracowywała opozycję, „Solidarność” czy Kościół, Sowieci mieli też swoich własnych, dobrze ukrytych agentów. O ile w Instytucie Pamięci Narodowej zachowały się dokumenty, pozwalające wskazać tajnych donosicieli Służby Bezpieczeństwa (inna rzecz, że większość z nich kłamie i wszystkiemu zaprzecza, a sądy skwapliwie potwierdzają ich łgarstwa), to o sowieckich szpiegach i agentach wpływu niewiele wiemy. Kiedyś, gdy otwarte zostaną archiwa Moskwy (na pewno nie za Putina) wszystko się wyjaśni, ale na razie musimy zadowolić się domysłami.
Po zmianach w Polsce w 1989 roku agenci oczywiście pozostali na służbie, a po rozpadzie Związku Sowieckiego w 1991 roku przejęła ich Rosja. Państwo polskie było za słabe, aby pozbyć się rosyjskich informatorów, zresztą opiekowali się nimi starzy koledzy ze szkół GRU i KGB, którzy ulokowali się w nowych polskich służbach specjalnych. Rozwiązanie WSI podważyło ich wpływy, ale nie zlikwidowało zagrożenia. Po tragedii smoleńskiej widać było wyraźnie jak rosyjska agentura jest liczna i jak w wielu instytucjach utrzymała swoich „śpiochów”, czyli czasowo uśpionych agentów.
Jakie dziś mają zadania rosyjscy agenci? Przede wszystkim narzekają, że Ukraińcy to banderowcy, naziści, faszyści i Bóg raczy wiedzieć kto jeszcze. Oczywiście rosyjskiej propagandzie pomagają rozmaici idioci, których nigdy i nigdzie nie brakuje, ale konstrukcja teorii, że lepszy Janukowycz niż Majdan, z pewnością pochodzi z wiadomego źródła.
Po drugie mówią, że Rosja jest potężna, a Polska samotna, więc nadstawianie karku za Ukrainę grozi rozmaitymi przykrościami. A to zakręcą nam gaz, a to wstrzymają import polskiej żywności, a to zarekwirują majątek polskich firm na swoim terenie. Lepiej więc siedzieć cicho, tak jak dotychczas i nie pchać się przed szereg, tym bardziej, że Zachód interesy z Putinem stawia ponad niepodległość Ukrainy.
Po trzecie przekonują, że Rosja jest światowym mocarstwem i nawet Stany Zjednoczone muszą się z nią liczyć. Rosja ma 8500 głowic atomowych i może nimi obrzucić cały świat, więc Zachód nie zaryzykuje konfliktu w obronie Krymu, Ukrainy, Gruzji, Litwy, czy Polski. Pytanie, ile z tych głowic, w większości pamiętających jeszcze czasy Breżniewa, nadaje się do użytku, jakoś nie zaprząta uwagi oczytanych w moskiewskiej propagandzie rzekomych ekspertów.
Celem agentury jest przekonać Polaków, że dominacja Rosji nad Polską jest nieunikniona i nic na to nie można poradzić. Lepiej zawczasu pogodzić się z rzeczywistością, niż narażać na kłopoty w obronie przegranej sprawy. Dlatego agentura broni sowieckich pomników w Polsce, zwalcza polski patriotyzm, propaguje postsowiecką kulturę. A także przekonuje, że trzeba szybko rozpłynąć się w Europie i zapomnieć o polskich doświadczeniach – dekadencka i zniewieściała Europa jest słabszym przeciwnikiem, niż silna i przywiązana do swej wolności Polska.
Co trzeba zrobić, żeby Polska uwolniła się od zdrajców, sowicie wynagradzanych przez obcy rząd? Trzeba przepędzić ich z mediów, polityki, wojska, służb specjalnych i wymiaru sprawiedliwości. Wtedy szybko przekonamy się, że Rosja wcale nie jest taka potężna i groźna jak usiłowano nam wmówić.
Ryszard Terlecki