[2014.02.20] APETYT NA KARPIA
Dodane przez Administrator dnia 20/02/2014 17:22:23
Tytuł dzisiejszych zapisków nie wynika z tęsknoty za wigilijnym stołem, na którym tradycyjnie króluje karp. Po prostu tęsknię już za wiosną i latem. Tęsknię za pierwszymi wyciągniętymi z wody karpiami. Tytuł ten należy więc traktować metaforycznie jako „tęsknotę za karpiem”.
Karp jest w naszych wodach rybą dość popularną, ale też narosło wokół niej trochę nieporozumień. Jak na przykład to, że karp jest rybą jezior i zbiorników zaporowych. Oczywiście spotykamy go zarówno w jeziorach jak i w zbiornikach zaporowych (wystarczy podjechać do Bartkowej czy Gródka nad Dunajcem i połowić w zbiorniku rożnowskim, by się o tym przekonać). Tymczasem karp jest rybą rzeczną. Jednym z naturalnych siedlisk tej ryby jest dorzecze Dunaju. To tam do dzisiaj żyją i rozmnażają się w naturalny sposób pełnołuskie sazany – karpie dzikie. Niewielu nowohuckich wędkarzy widziało takiego karpia. I niejeden zdziwiłby się jego wyglądem. Sazan przypomina trochę pokrojem ciała… naszą brzanę. Ciało sazana, w porównaniu do karpi hodowlanych, jest wyraźnie dłuższe i ma walcowaty kształt.
Przed wiekami okazało się jednak, że sazany znakomicie nadają się do hodowli. Jako pierwsi - półtora tysiąca lat temu - zaczęli tę rybę hodować Chińczycy. Pięć wieków później dołączyli do nich mieszkańcy Europy. W średniowiecznej Polsce ryby te hodowano w wielu przyklasztornych stawach (między innymi zajmowali się tym również Cystersi w Mogile). A po upływie kolejnych stuleci karpie były już tak popularne, że zaczęliśmy je traktować niemal jako gatunek rodzimy.
Tymczasem wszystkie karpie żyjące w polskich wodach pochodzą z zarybień. Ryby te nie są w stanie rozmnażać się w warunkach naturalnych. A do rozrodu potrzebują warunków szczególnych – ciepłej wody, o temperaturze około 18 stopni Celsjusza i świeżo zalanych łąk. Takie warunki miały karpie dzikie żyjące w dorzeczu Dunaju. U nas takich warunków nie mają – nawet wiosenne wylewy na przybrzeżne łąki raczej się u nas nie zdarzają. A jeśli takowe już się gdzieś pojawią, to z kolei woda ma zbyt niską temperaturę. Odpowiednie warunki do rozrodu karpi tworzone są u nas sztucznie, w stawach hodowlanych.
W Polsce spotkać możemy cztery odmiany karpia. Do najbardziej popularnych należą karpie lustrzenie – z dużymi łuskami, które porozrzucane są nieregularnie po całym ciele ryby. Czasami łuski ułożone są w mniej lub bardziej regularne pasy. Stosunkowo często spotkać można również karpie gołe (golce), całkowicie pozbawione łusek. Kolejne dwie odmiany, to karpie liniowe (z regularnym rzędem dużych łusek osadzonych wzdłuż linii bocznej) oraz karpie drobnołuskie, czasami nazywane pełnołuskimi. Te ostatnie najbardziej przypominają dzikie sazany, ale są od nich znacznie bardziej wygrzbiecone.
Przed nadmiernym zarybianem karpiami naturalnych jezior przestrzegają specjaliści. Duża ilość karpi cieszy zapewne wędkarzy, ale znacznie przyspiesza proces degradacji środowiska wodnego. Żerujące w dnie karpie masowo niszczą rośliny wodne oraz przyczyniają się do zmętnienia wody. Zmętniała woda utrudnia dostęp światła do roślinności, która zaczyna zanikać (znikają przy okazji naturalne dla wielu gatunków tarliska). Mniejsza ilość roślin powoduje z kolei zmniejszanie się ilości tlenu w wodzie, a to prowadzi do zanikania gatunków tlenolubnych (jak choćby szczupaków). W efekcie woda degraduje się coraz bardziej. A chyba nie o to chodzi.
Jakub Kleń