[2013.11.28] JESZCZE RAZ O MIĘTUSIE
Dodane przez Administrator dnia 28/11/2013 19:36:33
Jeden z czytelników – wędkarzy napisał do mnie list w sprawie miętusa, o którym kilka tygodni w tym miejscu pisałem. Pyta, gdzie można spotkać miętusa i zapolować na tę rybę?
Cóż, sprawa jest trochę skomplikowana. Kiedyś miętusów w polskich rzekach, a nawet strumykach, było prawdziwe zatrzęsienie. Z powodzeniem można go było łowić w Dunajcu (w krainie pstrąga i lipienia), ale również poniżej zapór w Rożnowie i Czchowie. Na miętusa można było trafić w Wiśle (zanim rzeka zaczęła przypominać ściek). Z powodzeniem polowano na tę rybę w pstrągowych rzekach Pomorza i w niektórych jeziorach (w Jeziorze Drawskim czy w Hańczy). Sporo miętusów było w rzekach Dolnego Śląska. Później, mający opinię szkodnika wyżerającego ikrę innych szlachetnych gatunków miętus zaczął znikać z polskich rzek i jezior. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych w rzekach Pomorza dochodziło nawet do regularnego ich „odchwaszczania” z miętusów za pomocą elektropołowów. Sytuacja tak bardzo zmieniła się na niekorzyść tego gatunku, że zimą 1997/1998 roku w ośrodku zarybieniowym Polskiego Związku Wędkarskiego koło Wrocławia rozpoczęto hodowlę narybku miętusa. Zaczęto też zarybiać tym gatunkiem rzeki na Dolnym Śląsku. Dzisiaj miętusa można spotkać m. in. w Odrze, w Bystrzycy czy Widawie. Gorzej jest w Małopolsce. Trzeba mieć wiele szczęścia by trafić na miętusa w Dunajcu, a przecież dawniej nie było z tym problemu.
Oczywiście, by złowić miętusa przede wszystkim trzeba dać mu szansę. Bez wyprawy na miętusa na pewno go nie złowimy. W tym roku taką szansę możemy mu dać do końca listopada. Później zaczyna się jego okres ochronny. Wędkarskie statystyki dowodzą, iż 88 procent medalowych miętusów złowiono na klasyczną gruntówkę bez spławika, a 8,5 procent na gruntówkę ze spławikiem, co oznacza, że ponad 96 procent medalowych przedstawicieli tego gatunku złowiono metodą gruntową.
Jako przynęty sprawdzają się zarówno żywe rybki (oczywiście te, które nie są objęte zakazem połowu, ani nie są chronione wymiarem ochronnym) jak i rybki martwe. Świeża zabita rybka z rozciętym brzuszkiem swoją przynętową atrakcyjnością nie ustępuje żywcowi, a w wodzie bieżącej nawet go przewyższa. Kłopotów ze zdobyciem niewielkich rybek na chłodne listopadowe dni można uniknąć robiąc zapasy w lecie. Pozyskane rybki, po uśmierceniu, opłukaniu i lekkim osuszeniu układami, tak by stykały się ze sobą, pomiędzy dwoma warstwami folii i zamrażamy. Po rozmrożeniu można je uzbroić haczykiem i używać jako przynęty, która doskonale zdaje egzamin. Ważne tylko, aby wcześniej przygotować zapas przyponów. Miętus połyka przynętę głęboko i najprościej jest odciąć taki przypon powyżej pyska ryby, a zestaw uzbroić nowym przyponem.
Brania miętusa czasami są zdecydowane, a wręcz łapczywe, co widać po zachowaniu się szczytówki (w nocy dobrze jest zaopatrzyć ją w chemiczny świetlik), a czasami brania pozostają wręcz niezauważalne. Niezależnie od charakteru brania, z zacięciem miętusa nie należy się spieszyć. Miętus rzadko wypluwa pochwycony kęs. Czekać nie warto za długo tylko dlatego, by ryba nie połknęła haczyka zbyt głęboko.
Kończący jesień listopad najczęściej nie rozpieszcza nas pogodą. Dzień jest coraz krótszy. Często pada deszcz lub deszcz ze śniegiem. Wieją silne, zimne wiatry. W dzień temperatura waha się od 1,5 do 4 stopni Celsjusza, a w nocy coraz częstsze bywają przymrozki. Ale taka jest właśnie prawdziwie miętusowa pogoda. Kto nie boi się takich warunków, stoi przed szansą upolowania naszego słodkowodnego dorsza.
Jakub Kleń