[2013.10.31] Tusk czeka na cud
Dodane przez Administrator dnia 31/10/2013 18:28:55
Dlaczego telewizje i gazety od paru tygodni zajmują się wewnętrznymi wyborami w Platformie? Czy ma to jakieś znaczenie czy Grupiński będzie szefem tej partii w Poznaniu, Schetyna we Wrocławiu, a Raś w Krakowie? Platforma jest partią Tuska i kilkorga jego najbliższych współpracowników, do których należą Kopaczowa, Nowak (ten od zegarków), Niesiołowski, Gronkiewicz-Waltz, Graś, Rostowski. Reszta posłusznie wykonuje polecenia i nawet nie próbuje mieć własnego zdania w jakiejkolwiek sprawie. Skąd więc to zainteresowanie?
Bo dziennikarze, szczególnie ci, którzy żyją głownie z sensacji, wymyślili teorię, że w Platformie toczy się zażarta, ale wyrównana walka między zwolennikami Tuska, a stronnikami jego rywala Schetyny. I przez kilka tygodni mieli o czym mówić i pisać. Wynik wyborów we Wrocławiu pokazał, że to nieprawda. Schetyna, wieloletni szef partii na Dolnym Śląsku (od 2006 roku) przegrał z wystawionym przez Tuska europosłem Protasiewiczem. Ta porażka była dla mediów zaskoczeniem, bo wydawało się, że gdzie jak gdzie, ale we Wrocławiu nikt Schetyny nie pokona. Stało się inaczej.
Schetyna, niegdyś podobno najbliższy przyjaciel Tuska, był już ministrem i wicepremierem, potem szefem klubu parlamentarnego Platformy, później marszałkiem Sejmu. Wszystkie te funkcje i zaszczyty tracił z rozkazu Tuska. Trudno się dziwić, że nic nie zostało z dawnej przyjaźni. Ale Platforma jest partią władzy i kto nie trzyma z Tuskiem, ten nic nie znaczy, bo nie korzysta z możliwości, jakie daje władza. Zgorzkniały czy obrażony Schetyna nie jest Tuskowi do niczego potrzebny, więc stopniowo jest przesuwany na coraz niższą pozycję w partii i w Sejmie. Teraz jest już tylko szeregowym posłem, który musi uważać, żeby w przyszłych wyborach znaleźć się na liście i to na miejscu, które daje szansę na dobry wynik.
Czy może spiskować przeciw Tuskowi? Może, ale z kim? Kto zaryzykuje współpracę z politykiem, który ze szczytów władzy spadł niemal na samo dno? Kto za nim pójdzie do walki z premierem, a zarazem szefem partii? Dawni stronnicy, jak Halicki czy Grupiński, deklarują stuprocentową lojalność wobec Tuska. A Gowin, który opuścił partię, dziś już zniknął z politycznego horyzontu. Czy Schetyna miałby pójść jego śladem?
Platforma rozpadnie się, gdy w sondażach zejdzie poniżej 20 procent i zrówna się z SLD. Ale wtedy polityczni uciekinierzy z PO wybiorą raczej Gowina, niż Schetynę, który poza ambicjami i pragnieniem zemsty, nie ma własnego programu. Tusk o tym wie, dlatego nie boi się Schetyny, ale utraty poparcia. Dlatego teraz, na wszelki wypadek, pojawił się sondaż, który mówi, że Platforma zyskała 11 procent i znów wyszła na prowadzenie. Nawet gdy kolejne sondaże pokażą coś innego, zawsze będzie mógł powiedzieć, że sympatie dla głównych partii są zmienne i każdą stratę, nawet poniżej 20 procent, można jeszcze odrobić.
Tusk obronił się w Warszawie, więc w najbliższych miesiącach nic mu nie grozi. Dokona zmian w rządzie, każe Polakom zacisnąć pasa i będzie dryfować do wiosny, czekając na jakiś cud, który pozwoli odzyskać choćby część dawnego poparcia. Czy jednak dopisze mu szczęście i zdarzy się cud, który uratuje Platformę przed katastrofą?
Ryszard Terlecki