[2013.10.17] Jeszcze nie teraz
Dodane przez Administrator dnia 17/10/2013 18:46:51
Co dalej? Czy Platforma, po wywinięciu się Gronkiewicz-Walt spod referendalnej gilotyny, jest zdolna przejść do politycznej ofensywy? Poprawiły się nastroje w partii władzy i Tusk będzie chciał wykorzystać ten fakt w najbliższych tygodniach. Nie wpłynie to specjalnie na rywalizację między Platformą, a Prawem i Sprawiedliwością, ale bardzo mocno osłabi inicjatywę Gowina, który miał nadzieję, że po przegranej PO w Warszawie, do jego obozu zaczną przeciekać kolejni posłowie. Teraz zawahają się ci wszyscy, którzy już rozważali taką decyzję, a przejściowa poprawa wyników Platformy w sondażach (co teraz może mieć miejsce) skłoni ich do odroczenia ucieczki z tonącego okrętu, być może aż do eurowyborów wiosną przyszłego roku.
Tusk twierdzi, że ma w rękawie jeszcze jedną kartę: rekonstrukcję rządu. Możliwości są jednak ograniczone. Nie pozbędzie się najsłabszych i najczęściej krytykowanych ministrów, takich jak Rostowski, Nowak, Boni czy Mucha. Ludowcy nie pozwolą ruszyć „swoich”, a odwołanie Biernackiego mogłoby popchnąć go w stronę Gowina. Pozostają więc drugorzędne zmiany, takie jak odwołanie Arłukowicza, co będzie kolejnym gestem dobrej woli w stronę Millera (medyk z Pomorza zdradził przecież SLD), czy pozbycie się oddanej, ale uciążliwej Kudryckiej (szkolnictwo wyższe), która podobno porzuca rząd dla eroparlamentu. Być może „poleci” Szumilas (edukacja), o której miejsce gorliwie zabiega kilka posłanek Platformy. W gruncie rzeczy będą to zmiany, które na politycznej publiczności nie zrobią większego wrażenia.
Można by sądzić, że teraz obie strony najważniejszego konfliktu, Prawo i Sprawiedliwość oraz Platforma, zyskają trochę czasu, by zająć się przygotowaniami do wyborów europejskich (w maju przyszłego roku). Nic podobnego. Żadna ze stron nie może sobie pozwolić nawet na chwilę oddechu. Platforma zrobi wszystko, żeby odsunąć groźbę utraty władzy, zechce więc najpierw powstrzymać systematyczny spadek poparcia w sondażach. Prawo i Sprawiedliwość musi zatrzeć wrażenie warszawskiej porażki i odzyskać polityczną inicjatywę. Ambitne zadanie uzyskania takiej większości w wyborach, by rządzić samodzielnie, wymaga jeszcze dużego wysiłku. Reszta się nie liczy: SLD będzie się mozolić nad utrzymaniem wyniku 10 do 15 procent w sondażach i około 12 procent w wyborach parlamentarnych, PSL jak zwykle będzie walczyć o utrzymanie się ponad 5 procentowym progiem wyborczym, przemalowany Palikot zapewne okaże się sensacją jednego sezonu (jak kiedyś Partia Piwa) i zniknie, a prawicowa drobnica zadowoli się wynikiem 2-3 procent.
Dziennikarze nie muszą martwić się o brak zajęcia. Polityczne batalie nadal będą przetaczać się nad głowami Polaków. Zwyciężać będą ci, którzy zachowają zimną krew i trzeźwą ocenę sytuacji. Jednak najbliższa frontalna konfrontacja nastąpi w walce o fotele w Brukseli. Te wybory charakteryzują się niską frekwencją, Platforma będzie więc tym razem nawoływać do jak najliczniejszego udziału w głosowaniu. Ponieważ Prawo i Sprawiedliwość posiada wierny i zdyscyplinowany elektorat, może liczyć na wysokie i efektowne zwycięstwo. Rozpad Platformy w wyniku wyborczej porażki, który miał mieć miejsce po warszawskim referendum, odwlecze się o kilka miesięcy. Może to i dobrze, bo rozmaitym służbom, agentom i finansowym molochom zabraknie czasu na zmontowanie nowej destrukcyjnej siły przed kolejnymi wyborami na jesieni.
Ryszard Terlecki