[2013.10.17] SMUTNE ROZWAŻANIA
Dodane przez Administrator dnia 17/10/2013 18:44:13
W minioną sobotę odbyło się spotkanie z cyklu „Porozmawiajmy o Krakowie”, dotyczące głównie przyszłości Nowej Huty. Piszemy o nim szerzej na stronie 11. Nie wszystkie treści udało się na tym spotkaniu sformułować i jako współorganizator tego spotkania chcę do niego dopisać glossę w tym felietonie. W spotkaniu wzięły udział kompetentne osoby. Elżbieta Koterba zastępca prezydenta M. Krakowa przybliżyła działania w zakresie strategii rozwoju miasta oraz projekt Kraków Nowa Przyszłości. Zebranych w zasadzie to nie zainteresowało. Większość skupiła się na problemach, które ich dotyczą. Prowadzący spotkanie próbował temu przeciwdziałać, licząc na skierowanie dyskusji zgodnie z planowanym tematem. W ripoście uzyskiwał sformułowania w stylu, nie po to przyszliśmy, aby wysłuchiwać świetlanych planów, ale domagamy się aby przedstawiciele władzy nas wysłuchali.
Z tego spotkania nasuwa się kilka wniosków. Ludzie chcą kontaktu z przedstawicielami władzy i oczekują wysłuchania ich postulatów i nie tylko, ale także ich realizacji. Problem jednak tkwi w tym, że prezentują swoje racje i nie dopuszczają innych argumentów, poza którymi sami prezentują. Są przekonani o swoich racjach do tego stopnia, że nie uwzględniają zupełnie stanu faktycznego i adresują swoje pretensje do tych, którzy akurat nie mają wiele do powiedzenia w tej sprawie.
Takim problemem jest budowa apartamentowca w os. Teatralnym, który ciągnie się od blisko 10 lat. Niski budynek kupił ktoś kto ma duże pieniądze i chce je dalej pomnażać. Nie ma dla niego znaczenia nic poza własnym interesem. Niestety współczesne prawo stoi po jego stronie. Już uzyskał tak zwaną WZ-etkę i pozwolenie na budowę. Gmina próbowała chronić teren zwracając się konserwatora zabytków, ale nie uznał tych racji. Brak Planu Zagospodarowania Przestrzennego daje właścicielowi duże możliwości. Wadliwe prawo dopuszcza możliwość uzyskania pozwolenia na budowę i żaden urzędnik magistracki nic nie może zrobić. Negatywna decyzja została zaskarżona do sądu, który przyznał rację prywatnemu właścicielowi. Gmina nic nie może zrobić, a jedynie doprowadzić do zapłacenia odszkodowania.
Dlaczego tak się dzieje, że nie brane są pod uwagę racjonalne argumenty mieszkańców? Bo wpadliśmy z jednej skrajności w drugą. Kiedyś nadrzędny był interes społeczny i własność społeczna. Teraz najważniejsza jest własność prywatna i prawo chroni indywidualnego właściciela i to tego bogatego. Nie bierze się pod uwagę tego, że ludziom zabiera się ostatnie skrawki zieleni. Nikt nie uwzględnia tego, że brak jest odpowiedniej infrastruktury w tym terenie, w postaci miejsc parkingowych, że jest niesprawna i przepełniona kanalizacja. Na to nie mają wpływu lokalne władze. Trzeba zmienić prawo w formie ustawy. Tego jednak nie zmieniają posłowie, którzy mają w nosie spotkania z mieszkańcami i wsłuchiwanie się w ich postulaty. Górą są bogaci prywatni właściciele chronieni przez prawo, a zwykli obywatele mogą sobie jedynie pokrzyczeć na lokalnych przedstawicieli władzy, którzy nic nie mogą zrobić. Czy na pewno o to nam chodziło, gdy zmienialiśmy ustrój dwadzieścia kilka lat temu?
SŁAWOMIR PIETRZYK