[2013.10.10] Referendum w sprawie Tuska
Dodane przez Administrator dnia 10/10/2013 18:46:53
Już w najbliższą niedzielę rozstrzygnie się przyszłość premiera Tuska. Jeżeli mieszkańcy Warszawy pójdą zagłosować w referendum, to Gronkiewicz-Waltz zostanie odwołana. A to będzie oznaczać dramatyczną porażkę Platformy. Czy Tusk przetrzyma taką klęskę? Bardzo wątpliwe.
Do walki w obronie warszawskich interesów rzucono wszystkie siły. Premier obiecuje obwodnicę, której nie było w planach, minister Nowak (ten od zegarków) – nowe ścieżki rowerowe. Olbrychski deklaruje, że referendum jest niepotrzebne, podobnie jak Wajda. W internecie piszą, że nawet Wałęsa specjalnie przemeldował się do Warszawy. Rządowe i bardziej rządowe telewizje codziennie pokazują, jak pani prezydent krząta się po mieście, jeździ metrem, parzy i rozdaje kawę, u budowlańców przymierza gumiaki i żółty hełm, u studentów zachęca do nauki. Przydałby się jeszcze jakiś efektowny pożar, żeby mogła ze strażakami trzymać sikawkę. Więc może taki pożar się zdarzy?
Ale sama Gronkiewicz-Waltz jest tu bez znaczenia. Liczy się przyszłość Platformy i dlatego Komorowski, Tusk czy Kidawa-Błońska namawiają warszawiaków, by zostali w domach. Jeżeli nie posłuchają tych zaklęć, to znaczy, że partia nie wygra już żadnych wyborów. A wtedy posłowie i działacze PO zaczną odpływać tam, gdzie pojawi się choćby wątła nadzieja na utrzymanie sejmowego mandatu lub rządowej posady. Zanim trzeba będzie wyprowadzić sztandar, kierownictwo Platformy wyprowadzi Tuska. W nadziei, że w ten sposób uda się uratować choćby 10 procent i zapewnić immunitety przynajmniej dla części partyjnych liderów.
Jeżeli masz dość tego rządu – idź na referendum. Taki plakat powinien pojawić się na ulicach Warszawy. W telewizjach chór dobrze opłacanych ekspertów zakrzyknie wtedy, żeby nie upolityczniać samorządu. A wiceprzewodnicząca partii i baronowa warszawskiej Platformy na stanowisku prezydenta stolicy to nie jest upolitycznianie? A prezydent i premier (urzędnicy państwowi, którym nie wolno tego robić) nawołujący do bojkotu – to nie jest polityka? Kiedyś Platforma reklamowała się w kampanii wyborczej: budujemy drogi, nie robimy polityki. Teraz mogliby napisać: nic nie budujemy, robimy interesy. Ale tych, którzy korzystają z partyjnych i rządowych przywilejów jest wciąż za mało, żeby wygrać wybory. Tusk i Gronkiewicz-Waltz musieliby zatrudnić dalsze setki tysięcy urzędników, ale na to już nie starczy publicznych pieniędzy. A kto dzisiaj uwierzy w już raz niedotrzymane obietnice?
Dla Tuska walka o Warszawę to walka o przeżycie. Potknął się w Rybniku, potknął w Elblągu, przewrócił na Podkarpaciu. Nie były to porażki na miarę Warszawy, a i tak na efekty nie trzeba było długo czekać. Odszedł Gowin, odchodzą terenowi działacze, którzy już nie wierzą, że Platforma pozostanie partią władzy. Po przegranym referendum znów spadną sondaże i partia rozsypie się przed końcem roku. Rekonstrukcja rządu nic nie pomoże, wymiana ministrów przyjdzie za późno, zresztą nie ma ich na kogo wymieniać. Nawet pomocna dłoń Millera nie wystarczy do podtrzymania rządu. Trzeba będzie opróżniać biurka i palić dokumenty.
Warszawa to dumne miasto. Czy otrząśnie się z apatii i zechce uwolnić Polskę od złej władzy? W niedzielę wszyscy Polacy będą czekać na decyzję stolicy.
Ryszard Terlecki