[2013.09.05] Apolityczna demonstracja?
Dodane przez Administrator dnia 05/09/2013 18:41:22
„Solidarność” szykuje wielką manifestację w Warszawie. Rozpoczyna ją 11 września pikietami pod paroma ministerstwami, później protest przenosi się pod Sejm. W piątek 13 września planowana jest blokada Sejmu, a w sobotę 14 września wielki marsz na Plac Zamkowy. Głównym hasłem marszu ma być żądanie ustąpienia rządu i rozpisania przedterminowych wyborów.
Piotr Duda, szef „Solidarności”, nie chce, żeby w jego demonstracji wzięli udział politycy. Ale zmiana rządu bez polityków jest niemożliwa. Czy Duda uważa, że powtórzy się 1997 rok i znów powstanie rząd AWS (Akcji Wyborczej Solidarność)? Kompromitacja tego rządu, z Buzkiem na czele, była tak wielka, że w kolejnych wyborach AWS nie przekroczyła progu wyborczego i w ogóle do Sejmu nie weszła. A może Duda myśli raczej o przyszłorocznych wyborach na szefa związku i dlatego wzywa do wielkiego protestu. Przypomnijmy, że w poprzednich wyborach zwyciężył odżegnując się od współpracy z Prawem i Sprawiedliwością oraz nawołując do „apolityczności”. Potem ośmieszał się gromadząc „odrzuconych” i ogłaszając, że wszyscy politycy są źli, tylko Duda z Kukisem dobrzy. Teraz znów odcina się od „polityki”. Ale dziś, gdy Prawo i Sprawiedliwość walczy z Platformą o przyszłość Polski, namawianie do apolityczności tak naprawdę oznacza wspieranie Tuska.
Duda nie idzie sam na warszawską manifestację. Idą z nim postkomunistyczne związki, idzie OPZZ, z którym niegdyś „Solidarność” walczyła na śmierć i życie. Jest niemal pewne, że w pochodzie OPZZ pojawią się politycy SLD, może nawet sam Miller. Dlaczego Duda idzie razem z dawną komuną, która dziś marzy o koalicji z PO? Czy wierzy, że w ten sposób zbierze 50 tysięcy demonstrantów i zmusi rząd do ustąpienia? Platformę można pokonać tylko w wyborach, a związki zawodowe nie mają na to żadnych szans. Czy Duda wyobraża sobie, że „Solidarność” mogłaby pójść do wyborów razem z SLD? Chyba nie. Po co więc zaprasza OPZZ?
W demonstracji zapowiadały też udział Kluby „Gazety Polskiej”. To jest środowisko zdecydowanie antykomunistyczne. Co zrobią demonstranci z Klubów, gdy okaże się, że znaleźli się w pochodzie razem z Senyszyn, Kaliszem albo nawet z Palikotem? Chyba nie będą zachwyceni. A Tusk tylko czeka, żeby sprowokować uliczną awanturę.
Dziś Polska staje przed szansą na takie zwycięstwo, jakie Victor Orban odniósł na Węgrzech. Aby to osiągnąć trzeba poskromić ambicje tych, którzy chcą podzielić wyborców prawicy. A usiłują to zrobić małe partyjki, na czele z Ziobro, Kowalem, Kępą, Migalskim, Wiplerem. Na Podkarpaciu, gdzie w niedzielę odbędą się uzupełniające wybory senatora, wystawiają własnych kandydatów tylko po to, żeby odebrać trochę głosów kandydatowi PiS.
„Solidarność” jest zbyt poważną organizacją, żeby wdawać się w takie intrygi. Tuska i jego partię trzeba definitywnie odsunąć od władzy, a do tego potrzebne są wszystkie siły: i „Solidarność”, i kluby „Gazety Polskiej”. SLD marzy o tym, żeby osiągnąć wynik, który pozwoli lewicy utworzyć rząd razem z Platformą. Dlatego korzysta z okazji, żeby odkurzyć swoje związki zawodowe, które same nie dysponują żadną siłą. Ale Polska nie potrzebuje rządu PO-SLD. Polsce potrzebny jest rząd narodowego odrodzenia, tworzony przez Prawo i Sprawiedliwość.
Ryszard Terlecki